
Nie stoimy nad przepaścią – już w nią spadliśmy ►
Zwykle w dyskusjach o niedoborze pielęgniarek pada stwierdzenie, że stoimy nad przepaścią. Z danych wynika jednak, że już w nią spadliśmy – i nic nie zapowiada, że szybko się wydostaniemy. Chyba się w niej urządzamy. Już mamy 156 tys. wakatów, a w ciągu piętnastu lat sytuacja się pogorszy. Będziemy potrzebować 262 tys. pielęgniarek.
- Krystyna Ptok i Krzysztof Zdobylak omówili raport „Analizy kadrowe pielęgniarek”
- Różnica między zapotrzebowaniem a dostępną liczbą pielęgniarek zwiększy się z niemal 156 tys. obecnie do 262 tys. w 2039 r.
- Do 2039 r. liczba pielęgniarek pracujących z pacjentami zmniejszy się do 199 tys.
- Zaledwie jedna piętnastolatka na tysiąc jest chętna do pracy jako pielęgniarka
- A to nie wszystko...
- Publikujemy nagranie, podczas którego eksperci omówili dokument, a także raport w pdf
Podczas ostatniego posiedzenia Parlamentarnego Zespołu do spraw Pielęgniarek i Położnych mówiono o braku pielęgniarek w systemie ochrony zdrowia – temat nie jest nowy. Nowe były za to przedstawione dane – raport „Analizy kadrowe pielęgniarek” w całości znajduje się na dole artykułu.
Fragment posiedzenia poniżej – pod wideo dalsza część tekstu.
Wideo pochodzi ze strony internetowej: www.sejm.gov.pl/456528.
Omawianie liczb zaczęła szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Krystyna Ptok, która podała, że w krajach z Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju [Organisation for Economic Co-operation and Development, OECD – red.] w 2022 r. przypadało średnio 11,2 pielęgniarki na tysiąc mieszkańców, a w Polsce współczynnik wynosił 5,7.
Pielęgniarek jest za mało. Jest źle – i nie będzie lepiej.
– Co gorsza dla Polski, w innych krajach OECD w systemach pracuje znacznie więcej opiekunów medycznych, czyli osób wspierających pielęgniarki – podkreśliła Krystyna Ptok,
W przypadku opiekunów medycznych jest to odpowiednio – 14,1 i 0,9.
Źle? Nie, bardzo źle
– Po połączeniu obu zawodów średnia w Polsce jest alarmująco, jeśli dodamy do tego jeszcze dynamikę starzenia się społeczeństwa. Myślałyśmy, że jest źle. Niestety, jest bardzo źle – skomentowała Ptok.
Krzysztof Zdobylak, współautor raportu, ekspert do spraw transformacji i strategii rozwoju systemu ochrony zdrowia, podał, różnica między zapotrzebowaniem a dostępną liczbą pielęgniarek zwiększy się z 156 tys. obecnie do 262 tys. w 2039 r.
– W perspektywie piętnastu lat nasze potrzeby zwiększą się do 460 tys., przy jednoczesnym spadku liczby pielęgniarek do niespełna 200 tys. Oznacza to, że powinniśmy zwiększyć liczbę pielęgniarek dwukrotnie – tłumaczył, przypominając, że w wielu krajach, które mają wskaźnik liczby pielęgniarek niemal trzykrotnie wyższy niż w Polsce, planowane są kolejne zwiększenia tej liczby w związku ze starzeniem się społeczeństw.
Mówił też o wysokiej średniej wieku pielęgniarek i tym, że co piąta pracująca w systemie ma już uprawienia emerytalne.
– Za piętnaście lat będzie to połowa tych, które obecnie pracują – mówił Zdobylak, podkreślając, że choć w ostatnich latach zwiększyło się zainteresowania studiami pielęgniarskimi, to ciągle kształcimy ich zbyt mało, by zapewnić zastępowalność odchodzących na emeryturę.
– Na wzrost zapotrzebowania na pielęgniarki wpływają przede wszystkim czynniki demograficzne i wiążące się z tym wzrosty zachorowalności oraz wzorce korzystania z opieki zdrowotnej. Wraz z rozwojem gospodarczym państwa zwiększa się także zapotrzebowanie na usługi zdrowotne. W najbliższych latach popyt na usługi pielęgniarskie wzrośnie o 16 proc. Nie mamy więc innej ścieżki niż równocześnie modyfikować zawody pielęgniarki i opiekuna medycznego, jednocześnie dbając o taki podział kompetencji, by dobrze z sobą współpracowały. Łącznie liczba personelu pielęgniarskiego i opiekuńczego jest ponad cztery razy niższa niż w państwach z efektywnymi systemami ochrony zdrowia – zaznaczył ekspert.
Jak przyznał, mówiąc o pielęgniarstwie, najlepszym miernikiem jest nie liczba praw wykonywania zawodów, ale pielęgniarek pracujących bezpośrednio z pacjnetem.
Mniej i mniej
Podał, że do 2039 r. liczba pielęgniarek pracujących z pacjentami zmniejszy się do 199 tys.
W ostatnich latach zwiększono o połowę liczbę uczelni kształcących pielęgniarki. Nadal jednak jesteśmy daleko od realizacji przyjętej niegdyś przez polski rząd strategii rozwoju polskiego pielęgniarstwa.
Co robić, by pielęgniarek było więcej?
– Nie bez znaczenia pozostaje przekonanie, że zawód pielęgniarki ogranicza się do prostych czynności pielęgnacyjnych. Tymczasem przez kilkanaście lat doszliśmy do sytuacji, że 40 proc. pielęgniarek posiada już wykształcenie wyższe. Czy wykorzystujemy te kompetencje w systemie? – pytał retorycznie Zdobylak.
W naszym kraju uprawnienia wciąż są niższe niż w innych krajach OECD.
– Ponad 100 tys. pielęgniarek posiada specjalizacje, ale ten potencjał nie jest w pełni wykorzystywany – mówił ekspert.
Zbodylak mówił też, że jedną z podstawowych problemów jest niewielkie zainteresowanie zawodem wśród młodych.
Jedna na tysiąc
– Zaledwie jedna piętnastolatka na tysiąc jest chętna do pracy jako pielęgniarka. W Norwegii wskaźnik ten jest aż czterdzieści razy wyższy – zwrócił uwagę, podkreślając, że już teraz 25 proc. kierunków pielęgniarskich nie zakończyło rekrutacji pełnym zapełnieniem miejsc.
– Zachęcenie do pracy w zawodzie to jedno z wyzwań branży – stwierdził.
Co należałoby zrobić, aby więcej pielęgniarek pracowało w systemie?
– Podstawą działań zwiększających liczbę pielęgniarek musi być zapewnienie bezpiecznych warunków pracy pielęgniarek – zwrocił uwagę Zdobylak.
Raport w całości poniżej.
Posiedzenie odbyło się 3 czerwca.
Przeczytaj także: „Urlop dla poratowania pielęgniarek i położnych? Raczej nie” i „Wykorzystajmy wreszcie kompetencje pielęgniarek”.