
Fot. CWR "Swoboda"
Marek Paweł z poznańskiego "okna życia"
Takie imiona nadano chłopcu pozostawionemu w "oknie życia" Centrum Wspierania Rodzin "Swoboda" w Poznaniu. Otrzymał je po kierowcach, którzy którzy przywieźli chłopczyka do szpitala. Dziecko musiało przyjść na świat niedługo przed tym, zanim został podrzucone.
W sobotni poranek, między godzina 9 a 9.30 ktoś zostawił noworodka w "oknie życia" w Centrum Wspierania Rodzin "Swoboda" przy ul. Swoboda w Poznaniu. Chłopczyk był owinięty w kocyki.
- Dziecko musiało się niedawno urodzić. Pępowina była sącząca, niezoperowana. Ktoś, kto zostawił chłopca szybko uciekł. Po rozbrzmieniu dzwonka, pracownicy chcieli zobaczyć kim była ta osoba, ale w okolicy nikogo już nie było - mówi Elżbieta Chełkowska, dyr. Centrum Wspierania Rodzin "Swoboda". - W chwilę po tym, jak zadzwonił dzwonek, pracownicy próbowali zobaczyć kto to, ale nikogo na zewnątrz już nie było - dodała.
Przy dziecku nie było żadnego listu. Chłopczyk po wstępnych oględzinach wydaje się zdrowy. Chłopczyk pojechał do szpitala przy ul. Polnej w Poznaniu.
Leży w szpitalnym łóżeczku z dwójką innych dzieci w pokoju. Wiadomo już, że waży niecałe 3 kg i mierzy 50 cm. Nad jego głową wisi kartka: Marek Paweł.
- Z takimi imionami przyjechał. To po kierowcach karetki, którzy go tu przywieźli. Ubiegli mnie - śmieje się dr Łukasz Karpiński, lekarz, który opiekuje się chłopczykiem. - Dziecko jest w dobrym stanie. Szacujemy, że urodził się w nocy z piątku na sobotę. Według wstępnych badań jest zdrowy, ale więcej będziemy mogli powiedzieć po wynikach testów na zakażenie.
W szpitalu pozostać musi pełne dwie doby. Po tym najprawdopodobniej zaopiekuje się nim jedna z poznańskich rodzin zastępczych.
Chłopczyk znaleziony w sobotę rano jest piątym noworodkiem, odnalezionym w poznańskim "oknie życia". Poprzednio zdarzyło się to pod koniec 2013 roku. Wtedy w "oknie życia" znaleziono dziewczynkę.
"Okno życia" w Poznaniu działa od 2009 roku. Można w nim zostawić dziecko bez konsekwencji prawnych. Teraz matka chłopczyka, znalezionego w sobotę rano ma sześć tygodni na zmianę decyzji i zabranie dziecka z powrotem. Po tym czasie dziecko zostanie przekazane do adopcji.
- Dziecko musiało się niedawno urodzić. Pępowina była sącząca, niezoperowana. Ktoś, kto zostawił chłopca szybko uciekł. Po rozbrzmieniu dzwonka, pracownicy chcieli zobaczyć kim była ta osoba, ale w okolicy nikogo już nie było - mówi Elżbieta Chełkowska, dyr. Centrum Wspierania Rodzin "Swoboda". - W chwilę po tym, jak zadzwonił dzwonek, pracownicy próbowali zobaczyć kto to, ale nikogo na zewnątrz już nie było - dodała.
Przy dziecku nie było żadnego listu. Chłopczyk po wstępnych oględzinach wydaje się zdrowy. Chłopczyk pojechał do szpitala przy ul. Polnej w Poznaniu.
Leży w szpitalnym łóżeczku z dwójką innych dzieci w pokoju. Wiadomo już, że waży niecałe 3 kg i mierzy 50 cm. Nad jego głową wisi kartka: Marek Paweł.
- Z takimi imionami przyjechał. To po kierowcach karetki, którzy go tu przywieźli. Ubiegli mnie - śmieje się dr Łukasz Karpiński, lekarz, który opiekuje się chłopczykiem. - Dziecko jest w dobrym stanie. Szacujemy, że urodził się w nocy z piątku na sobotę. Według wstępnych badań jest zdrowy, ale więcej będziemy mogli powiedzieć po wynikach testów na zakażenie.
W szpitalu pozostać musi pełne dwie doby. Po tym najprawdopodobniej zaopiekuje się nim jedna z poznańskich rodzin zastępczych.
Chłopczyk znaleziony w sobotę rano jest piątym noworodkiem, odnalezionym w poznańskim "oknie życia". Poprzednio zdarzyło się to pod koniec 2013 roku. Wtedy w "oknie życia" znaleziono dziewczynkę.
"Okno życia" w Poznaniu działa od 2009 roku. Można w nim zostawić dziecko bez konsekwencji prawnych. Teraz matka chłopczyka, znalezionego w sobotę rano ma sześć tygodni na zmianę decyzji i zabranie dziecka z powrotem. Po tym czasie dziecko zostanie przekazane do adopcji.