
Komentarz dnia: Mission impossible
Były rzecznik Ministerstwa Zdrowia Jakub Gołąb pokusił się o analizę ostatnich wydarzeń w systemie ochrony zdrowia związanych ze zmianą kierownictwa w resorcie zdrowia po rekonstrukcji rządu Donalda Tuska. W jego ocenie kredyt zaufania w kwestii kontynuacji reformy może się okazać bez realnego pokrycia.
Komentarz dnia |
– Cóż, a ja mam wrażenie, że osiągnięcie jakiegokolwiek – innego niż punktowy – sukcesu w resorcie zdrowia jest bardzo, ale to bardzo trudne – rozpoczął wpis na Facebooku.
– Ostatnia wielka reforma (jedna z czterech w 1999 r.), wprowadzająca kasy chorych, skończyła się zniknięciem ze sceny AWS i UW. Minister Franciszka Cegielska (śmierć z powodu choroby nowotworowej zakończyła jej urzędowanie w 2000 r.) musiała mierzyć się z ogromnymi protestami – choćby słynne „Buzek na wózek, Frankę na furmankę” itd. Nie wiem, czy ktokolwiek na naszej politycznej scenie jest dziś w stanie zaryzykować aż tyle – napisał Jakub Gołąb.
Społeczeństwo nie chce dopłacać do systemu ochrony zdowia
W jego opinii liczba interesów, czasem sprzecznych, jest tak wielka, że chyba jedynym krokiem niebudzącym kontrowersji byłoby po prostu dorzucenie pieniędzy do systemu. Z budżetu, bo nie ze składki.
– Społeczeństwo nie chce płacić wiecej, choć słusznie wymaga niezakłóconej dostępności, szybkich terminów przyjęć, nowoczesnego leczenia – zwrócił uwagę.
Gołąb podkreślił, że personel medyczny, nie tylko lekarze, ale też pielęgniarki, położne, fizjoterapeuci, diagności, inne zawody okołomedyczne, chcą godnych wynagrodzeń i warunków pracy. Dostawcy sprzętu i leków – płacenia na czas i przyzwoicie. POZ – rzetelnych stawek kapitacyjnych. Pacjenci (i walczące o ich interesy firmy) rozszerzania refundacji o kolejne cząsteczki. A wszyscy wymienieni – dalszej dynamicznej cyfryzacji i odbiurokratyzowania.
– Tak zwana konsolidacja będzie (już jest) odsądzana od czci i wiary jako droga do prywatyzacji i komercjalizacji, potencjalna likwidacja „naszych” oddziałów i szpitali, gdzie ze współpracy ze szpitalem żyje pół powiatu, to też często największy pracodawca w regionie. Jest więc potrzebny, choćby przynosił straty. Trzeba oddłużyć, dopłacić. Ludzie chcą przecież czuć się bezpiecznie. Kto tego nie rozumie, ryzykuje przegraną kolejnych, lokalnych wyborów – napisał były rzecznik resortu.
Wracając do „dużej polityki”, Jakub Gołąb wskazał, że przeciwne śmiałym planom będą zapewne opozycja, Lewica, Razem, duża część Polskiego Stronnictwa Ludowego i wielu działaczy Koalicji Obywatelskiej.
– Jedna rzecz to determinacja i dobre pomysły, druga – realna możliwość przeprowadzenia ich przez parlament i prezydenta oraz poradzenie sobie z siłą nieuniknionych protestów – zauważył.
Zbyt dużo sprzecznych interesów
Jego zdaniem mimo wielu ciepłych ostatnio głosów, także ze strony opozycji, trudno sobie wyobrazić realne, ponadpolityczne porozumienie ponad podziałami.
– Za dużo sprzecznych interesów i za duża pokusa, by walić w polityczny bębenek, a ten obszar (zdrowie, życie) jest zawsze bardzo wdzięczny do takich działań. „Kredyt zaufania” może się więc okazać bez realnego pokrycia. Może jednak jestem człowiekiem zbyt małej wiary, może się mylę, może trzeba mieć – wbrew wszystkiemu – wiarę, nadzieję i determinację. I oby w końcu kogoś było na to wszystko stać. Za wszystkich śmiałków warto trzymać kciuki, to w końcu nic nie kosztuje – zakończył Jakub Gołąb.
Przeczytaj także: „Obraził czy nie obraził? Oto jest pytanie”.