Hamulec akcyzowy
| Tagi: | Janusz Cieszyński, pieniądze, zdrowia, akcyza, podatki |
Były wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński odpowiada na pytania, skąd wziąć pieniądze na ochronę zdrowia.
Cieszyński w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przyznaje, że obecnie funkcjonuje podstawowy mechanizm, czyli składka zdrowotna, ale oprócz tego potrzebna jest pewność, że w kolejnych budżetach państwa pieniądze będą alokowane w określonej wysokości.
– Nie powinno dochodzić do sytuacji, w której minister zdrowia, jak ma to miejsce obecnie, musi prosić premiera o każdy miliard złotych – mówi Janusz Cieszyński, podkreślając, że obecnie mamy jednak premiera, który stale mówi o „dziurawym wiadrze” i o konieczności radzenia sobie w ramach istniejącego budżetu.
– Oczywiste jest jednak, że w ten sposób nie jesteśmy w stanie zrealizować tego, na co umówiliśmy się ze społeczeństwem za pieniądze ze składki zdrowotnej. Dlatego uważam, że racjonalnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie mechanizmu, który nazywam „hamulcem akcyzowym” – twierdzi.
Na czym miałoby to polegać?
Cieszyński wyjaśnia, że dochody z akcyzy – z alkoholu i papierosów, a więc produktów ewidentnie szkodliwych dla zdrowia – zostałyby zamrożone co do wartości bezwzględnej na poziomie na przykład z 2024 r., natomiast wszystkie wpływy ponad ten poziom trafiałyby bezpośrednio na ochronę zdrowia.
– Ma to o tyle sens, że ustawa o podatku akcyzowym przewiduje coroczną waloryzację stawek akcyzy – istnieje tak zwana mapa akcyzowa – mówi Cieszyński w rozmowie z Rzeczpospolitą.
Obecny rząd chciałby nawet przyspieszyć tempo wzrostu akcyzy, ale nawet przy obecnym stanie prawnym dochody z podatku akcyzowego powinny się zwiększać, a jeśli będą rosnąć, to przy takim rozwiązaniu wzrosłyby również wpływy do Narodowego Funduszu Zdrowia na leczenie Polaków.
Przeczytaj także: „Prywatno-publiczna patologia”.
