Czas próby
| Tagi: | Filip Pawliczak, lekarz, lekarze |
– System opieki zdrowotnej w kraju trzeszczy w posadach przez krótkowzroczne i błędne decyzje polityków. Największym problemem publicznego sektora jest brak spójnej, długoletniej strategii ponad podziałami. Objawy? Ciągłe pomijanie wyzwań aż do czasu, gdy trzaski zmieniają się w głośne wybuchy – komentuje członek Naczelnej Rady Lekarskiej Filip Pawliczak.
Całkiem zrozumiałe jest zasłanianie się cyferkami w perspektywie, ile to zainwestowano lub jak nowoczesne metody wprowadzono. Mniej fajne jest to, co widzimy aktualnie, czyli medialne polowanie na czarownice – stawianie kadr medycznych na stosie podlewanym jak benzyną tematem wynagrodzeń. Notabene nie powinny dziwić tragedie związane z agresją...
Niefajne jest jednak pomijanie, że na końcu z powodu niezrealizowanych świadczeń giną ludzie, których potrzeby zdrowotne nie zostały zrealizowane na czas. I owszem, nie ma takiego państwa na świecie, które potrzeby zdrowotne zaspokaja w pełni, niemniej stopowanie planów zabiegowych pod koniec lata z powodu ryzyka braku zapłacenia za nadwykonania stanowi patologię. Oczywiście puryści ekonomii powiedzą, że można było lepiej rozłożyć zabiegi planowe i nie mieć nadwykonań, ale czy serio o to powinno chodzić w kraju aspirującym do G20, by zabiegi umawiać na za rok lub dwa i realizować systemowy fajrant, bo się limity skończyły? Prawdziwa medycyna musi opierać się na profilaktyce i działaniach w trybie planowym, bo wyłącznie wtedy jest szansa obniżać ryzyka zdrowotne. Liczenie na to, że w razie stanu zagrożenia życia będzie można wszystko zrobić, jest naiwnością. Nie można mówić też o brakach kadry, jeśli się nie wykorzystuje jej potencjału, a jedyne, co przynosi decydentom myślenie, to pomysły, jak ograniczyć koszty związane z jej utrzymaniem.
Wielokrotnie głośno komunikowaliśmy, co konkretnie będzie rozkładać system na łopatki. I chciałoby się rzec – a nie mówiliśmy? Co z tego, skoro nie ma chęci politycznej naprawy opieki zdrowotnej. Wszystko wygląda, jakby tylko wyczekiwano jakiegoś czarnego łabędzia – wojny, kolejnej pandemii, tak żeby się to rozsypało samo. Smutne, bo w tle mamy silnie działające lobby dyrektorskie, które manipuluje faktami i skrzętnie realizuje założony przez stojących nad nimi polityków scenariusz. I w aktualnej reżyserii obawiam się, że będzie bolało – medyków trochę też, ale głównie pacjentów. W imię zachowania zasad zarządzania i ratowania finansów dojdzie do ograniczenia dostępu do świadczeń, za co obwini się głównie lekarzy i pielęgniarki. Następnie utnie się sprawiedliwy system podwyżek na UoP i nałoży CAP na kontrakty, doprowadzając do odpływu medyków do sektora prywatnego. I tak przyjdzie rok elekcji, przyjdzie kolejna ekipa rządząca, która bohatersko zwiększy dostęp, uwalniając finansowanie najbardziej zakorkowanych procedur. O tak, liderzy niemal każdej partii zapominają, że na zdrowiu można się przejechać i zwykle przegrywa się wybory.
I przychodzi czas próby – wiemy, z kim gramy, wiemy, jak chce się nas rozgrywać. Wyjdźmy im naprzeciw. Czy dojdzie do strajków, jak kilka lat temu? Śmiem wątpić, ale powinniśmy być na nie gotowi. Czy będzie trzeba negocjować? Na pewno, ale do tego potrzeba spójności. Nie dajmy się zatem dzielić. Zbudujmy zaplecze – każdy z nas – które pozwoli powstrzymać się od pracy na warunkach, które chce się nam narzucić. Poduszka finansowa i jedność w działaniu rozbijały najgorszy zarządczy beton, a trzeba pamiętać, że bez nas – medyków – systemu nie ma. Bez naszej pracy nie da się realizować kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia, sektor prywatny też staje. Czy tego chcemy, czy nie – będziemy poddani presji przez naszych pacjentów, media i kierowników podmiotów leczniczych. Politycy jeszcze nieraz będą mówić obrzydliwe o nas rzeczy. Rozumiem wściekłość, jaką to generuje. Przyjmujmy to na chłodno. Jeśli uda się nam działać w sposób zorganizowany, to my – jako państwa reprezentanci – postaramy się wywalczyć najlepsze rozwiązania – nie tylko dla nas, ale także dla naszych pacjentów.
Komentarz członka Naczelnej Rady Lekarskiej i sekretarza Okręgowej
Rady Lekarskiej w Łodzi Filipa Pawliczaka opublikowano w Piśmie
Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi „Panaceum” 11/2025.
Przeczytaj także: „Butni bogowie”.
