Brednie w Sejmie – co marszałek może, a co powinien...
W jaki sposób według marszałek może zainterweniować w sprawie bredni w Sejmie? Podnieść standardy debat i dać sygnał, w gmachu nie powinno się bezkrytycznie legitymizować tez sprzecznych z aktualną wiedzą medyczną, które mogą realnie szkodzić zdrowiu obywateli.
Ostatnio pisaliśmy – w tekstach „Foliarski Sejm” i „Brednie w majestacie” – że w Sejmie bezkrytycznie i bezrefleksyjnie przedstawiane są stanowiska i tezy niepotwierdzone naukowo. „Menedżer Zdrowia” jednoznacznie przeciwstawił się temu, 24 listopada prosząc marszałka Sejmu Włodzimierza Czarzastego o komentarz w tej sprawie Do 19 grudnia nie dostaliśmy odpowiedzi – tego dnia wsparła nas prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
– Panie marszałku, proszę o podjęcie działań wobec powtarzających się w Sejmie wystąpień antynaukowych, o których poinformował „Menedżer Zdrowia” – zaapelowała w liście otwartym do Włodzimierza Czarzastego prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska, proponując, aby zapewnić udział ekspertów z odpowiednich towarzystw naukowych lub instytutów, gdy omawiane są kwestie zdrowia publicznego – pisaliśmy o tym w tekście „Brednie w Sejmie – panie marszałku, czekamy na odpowiedź”.
Sprawa ma ciąg dalszy...
W odpowiedzi na apel ekspertki szefowa klubu Lewicy Anna Maria Żukowska (Włodzimierz Czarzasty też jest z Lewicy), spytała, w jaki sposób miałby zainterweniować.
– Regulamin Sejmu nie daje mu takiej możliwości – skomentowała posłanka.
Na Facebooku odniosła się do tego prof. Szuster-Ciesielska.
– Zgadzam się, że marszałek nie może ingerować w treść wypowiedzi posłów w sposób sprzeczny z regulaminem Sejmu. Nie oczekiwałam cenzury, lecz wykorzystania tych uprawnień, które marszałek faktycznie posiada – podkreśliła, wymieniąc cztery z nich.
– Po pierwsze, marszałek może kształtować standardy pracy zespołów parlamentarnych – poprzez rekomendacje, aby przy organizacji posiedzeń dotyczących zdrowia publicznego obligatoryjnie zapraszano przedstawicieli odpowiednich towarzystw naukowych, konsultantów krajowych lub instytucji państwowych (na przykład Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny, Naczelna Izba Lekarska). Taki wymóg nie ogranicza swobody wypowiedzi posłów, ale zapewnia, że w debacie obecny jest głos ekspertów – zasugerowała prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska.
– Po drugie, marszałek może zwracać uwagę na język i formę wystąpień – dodała.
– Czyżby regulamin nie pozwalał na reakcję, gdy wypowiedzi naruszają powagę Sejmu lub zawierają znieważające określenia? Publiczne nazywanie szczepień „szprycami”, straszenie „ukrytymi epidemiami poszczepiennymi” czy sugerowanie, że produkty żywnościowe zmieniają orientację seksualną, godzi w powagę debaty o zdrowiu publicznym – zaznaczyła.
– Po trzecie, marszałek może zabierać głos jako strażnik autorytetu Sejmu. Może, w formie oświadczenia lub komunikatu, przypomnieć, że Sejm opiera proces legislacyjny na wiarygodnych danych naukowych i stanowiskach instytucji eksperckich. Nie jest to ingerencja w wypowiedzi posłów, lecz jasne odcięcie się organu kierowniczego Sejmu od treści sprzecznych z wiedzą medyczną – wymieniała.
– Po czwarte, marszałek może inicjować prace nad dobrymi praktykami – na przykład zaproponować prezydium Sejmu lub Konwentowi Seniorów wypracowanie dobrych praktyk dla zespołów parlamentarnych zajmujących się tematyką zdrowotną, aby minimalizować ryzyko szerzenia dezinformacji w budynku parlamentu – podsumowała, dodając, że jej prośba dotyczyła właśnie takich działań.
– Nie chodzi o ograniczanie wolności wypowiedzi, lecz podniesienie standardów debat i danie jasnego sygnału, że w gmachu Sejmu nie powinno się bezkrytycznie legitymizować tez sprzecznych z aktualną wiedzą medyczną, które mogą realnie szkodzić zdrowiu obywateli – stwierdziła.
Co na to marszałek Sejmu?
Przygotowując tekst „Foliarski Sejm”, zwróciliśmy się (24 listopada) do marszałka Włodzimierza Czarzastego z oficjalnymi pytaniami:
- Czy Sejm powinien być miejscem, w którym przedstawiane są stanowiska i tezy niepotwierdzone naukowo?
- Czy
można spodziewać się zablokowania wystąpień antyszczepionkowców,
zwolenników teorii spiskowych i osób, które, nie posiadając
wykształcenia medycznego i nie stosując aktualnej wiedzy potwierdzonej
badaniami, oferują pomoc chorym?
Do 22 grudnia nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Przeczytaj także: „Jerzy Zięba porównał chemioterapię do cyklonu B”, „Wlewy z witaminy C i kurkuminy to nie jest leczenie” i „Jak to się stało, że Termedia wygrała proces z Ziębą? – uzasadnienie do wyroku”.

