
Zabraknie pieniędzy na finansowanie rezydentur?
Tagi: | Łukasz Jankowski, Naczelna Rada Lekarska, kształcenie lekarzy, lekarz, lekarze, braki kadrowe, szpitale, uczelnie |
Z danych Naczelnej Rady Lekarskiej wynika, że do 2032 r. wakaty na personel lekarski zostaną uzupełnione, jednak później będziemy kształcić więcej medyków, niż realnie potrzebujemy. – System wykształci lekarzy, ale potem może zabraknąć środków na sfinansowanie dla nich rezydentur – twierdzi Łukasz Jankowski, prezes NRL.
Jak podkreślił Łukasz Jankowski w „Rzeczpospolitej”, aktywnych zawodowo jest około 140 tys. lekarzy.
– Szacuje się, że brakuje jeszcze mniej więcej 15 proc., ale do 2032 r. będziemy mieć tylu lekarzy, ilu potrzeba przynajmniej na papierze – powiedział prezes NRL.
Szpitalnictwo z XIX wieku
– Z naszych danych wynika, że do 2032 r. braki zostaną uzupełnione, a później będziemy kształcić więcej lekarzy, niż realnie potrzebujemy. Oczywiście są to jedynie estymacje. Nie wiemy, jaka będzie rola sztucznej inteligencji, jakie pojawią się potrzeby związane z nowoczesnymi terapiami, ani czy społeczeństwo nie będzie się jeszcze szybciej starzeć. Trzeba też pamiętać, że lekarz lekarzowi nierówny. Istotne jest, gdzie ci lekarze będą pracować – czy w sektorze prywatnym, czy w publicznym systemie ochrony zdrowia. Obecnie najbardziej zagrożonym elementem systemu wydaje się szpitalnictwo. Nawet jeśli lekarze będą dostępni, z dużym prawdopodobieństwem nie wybiorą pracy w szpitalach, a przynajmniej w obecnym modelu szpitalnictwa, bo to wciąż model z XIX wieku – powiedział Jankowski.
– Powinno nam zależeć na zwiększeniu liczby lekarzy w NFZ bardziej niż po prostu liczby lekarzy. A na to się nie zanosi – dodał.
W ocenie prezesa NRL braki kadrowe w szpitalach powodują większe obciążenie pojedynczych lekarzy pracą, co zwiększa ryzyko zakażeń wewnątrzszpitalnych, błędów w podawaniu leków i wykonywaniu procedur, a w konsekwencji odpowiedzialności karnej.
– Taki model jest kosztowny i nieefektywny w dłuższej perspektywie. Dlatego też z ostrożnością należy podchodzić do prognoz dotyczących liczby potrzebnych lekarzy. Wszystkie systemy ochrony zdrowia stają przed podobnymi znakami zapytania – czas pokaże, jak to się rozwinie – stwierdził Jankowski.
Poczucie niesprawiedliwości
W odniesieniu do toczącej się mediach dyskusji o wynagrodzeniach lekarzy prezes wskazał, że powyżej 100 tys. zł miesięcznie zarabia poniżej trzech promili ze 140 tys. lekarzy w Polsce. I tak naprawdę nie tyle „zarabia”, co wystawia fakturę na taką kwotę w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej. Odliczając od tego leasingi, koszty, podatki i ZUS, wychodzi znacznie mniej.
– My naprawdę domagamy się odejścia od wskazywania palcem tych, którzy zarabiają najwięcej, bo oni nie kradną, tylko zarabiają. Trzeba zadbać o to, by system działał tak, aby te zarobki były w pewnym sensie unormowane. Widzimy dziś sytuację szpitali, w których na jednym oddziale zarabia się 50 tys. zł, a na drugim 10 tys. zł zgodnie z płacą minimalną w zawodach medycznych. To również budzi poczucie niesprawiedliwości. A wszystkiemu winne są nierówne wyceny dzielące pacjentów i oddziały na opłacalne i nieopłacalne – tłumaczył prezes Jankowski.
Inne państwa upomną się o naszych lekarzy
W odpowiedzi na pytanie, czy jeżeli lekarzy przybędzie, to zarobki medyków spadną, szef samorządu lekarskiego podkreślił, że system wykształci lekarzy, ale potem może zabraknąć środków na sfinansowanie dla nich rezydentur. A tych lekarzy stanowiących nadpodaż z pewnością wchłoną inne kraje – przede wszystkim skandynawskie oraz Niemcy, a także Austria.
– Średnia wieku lekarza w Austrii dobija już do 60 lat. Sądzę zatem, że państwa Europy Zachodniej i skandynawskie upomną się o naszych lekarzy. Pytanie tylko, czy rzeczywiście będą to lekarze po uczelniach uniwersyteckich, czy po uczelniach „krzakach”. Do tego samo zwiększenie liczby lekarzy, nie oznacza, że będą oni chcieli pracować w ramach NFZ czy szpitalnictwa. A na tym nam wszystkim powinno zależeć – ocenił Łukasz Jankowski.
Przeczytaj także: „ Elektronicznie wybory w samorządzie”.