W sporze między firmą innowacyjną a generyczną decyzja należy do sądów ►

Udostępnij:

– Monopolista, który do tej pory ustalał wysoką cenę i duże pieniądze zarabiał na leku innowacyjnym – chcąc już poza konkretnym terminem przedłużyć swoją ochronę i zablokować wejście generyków – stosuje dodatkowe świadectwa ochrony. W efekcie na jednym leku jest kilkadziesiąt, kilkaset patentów. Na takim rozwiązaniu tracą budżet i pacjenci – podkreślił w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia” Krzysztof Kopeć.

Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, uczestniczył w Forum Ekonomicznym w Karpaczu – z ekspertem rozmawialiśmy o konkurencji leków generycznych i własności intelektualnej w branży farmaceutycznej.

Rozmowa z prezesem Krzysztofem Kopciem – nagrana podczas XXXIV Forum Ekonomicznego w Karpaczu – do obejrzenia poniżej, pod nią spisany wywiad.

Pojawiły się głosy, że w Polsce nastąpiło osłabienie systemu własności intelektualnej. Czy coś na to wskazuje? Czy przedłużają się decyzje sądów o wstrzymanie obrotu lekiem oskarżonym o złamanie patentu? Jak wygląda konkurencja generyczna?

Kluczowe jest wyjaśnienie, że Polska jest częścią Unii Europejskiej, a w Europie mamy jedne z najdłuższych, jeśli nie najdłuższe na świecie okresy ochrony patentowej. Te trwają dwadzieścia lat. W tym czasie monopolista może dowolnie kształtować cenę i zwykle jest ona bardzo wysoka. 

Kiedy przychodzi konkurencja, czyli nowe leki, odpowiedniki tego konkretnego leku, cena może spaść w wyniku tej konkurencji nawet o 80 proc. I tak zwykle jest. W tym momencie zaoszczędza budżet płatnika i więcej leków można przeznaczyć dla pacjentów. To pokazuje, że pacjenci są beneficjentem tej zmiany i nadchodzącej konkurencji. 

Problemem jest to, że ten kto ma monopol i do tej pory kształtował bardzo wysoką cenę i bardzo duże środki zarabiał na tym leku – co jest naturalne, bo go wynalazł i miał do tego prawo – chcąc już poza konkretnym terminem przedłużyć swoją ochronę i zablokować wejście leków, stosuje dodatkowe świadectwa ochrony. W efekcie na jednym leku jest kilkadziesiąt, kilkaset patentów po to, żeby utrudnić wejście odpowiedników i konkurencji.

Dodatkowo, w czasie kiedy generyki wchodzą do obrotu, czasem dochodzi do nałożenia zabezpieczenia, które ma opóźnić albo zablokować wejście odpowiedników na rynek, co wiąże się z negatywnymi konsekwencjami dla płatników i pacjentów, w postaci braku tego konkretnego leku. 

Wówczas w grę wkraczają sądy. W Polsce mamy wyspecjalizowane sądy własności intelektualnej, które do tej pory rozpatrywały złożone wnioski o zabezpieczenie na podstawie wypowiedzi jednej ze stron – tej, która chciała takiego zabezpieczenia. Żeby zobiektywizować ten proces, doszło do zmiany Kodeksu postępowania cywilnego, która wprowadziła możliwość, a nawet obowiązek wysłuchania drugiej strony. Dzięki temu to postępowanie stało się bardziej obiektywne, bo sąd rozstrzygając czyjś wniosek, ma oba punkty widzenia, czyli ma szerszą perspektywę, bardziej obiektywną. W tej sytuacji rozstrzyga problem. To jest normalna procedura, tak powinno być, bo to sąd powinien wydawać decyzje.

Dla mnie niepoważne są zarzuty producentów monopolistycznych, że taka zmiana jest niedobra. Nie. Wniosek ma trafiać do sądu, a sąd na podstawie obiektywnych przesłanek decyduje, co z tym fantem zrobić i jak rozstrzygnąć sprawę. Jeśli chcemy, żeby rozwijała się konkurencja w kraju, bo ona kształtuje szerszy dostęp, to musimy mieć sądy i musimy je wzmacniać. Niepoważne jest stawianie zarzutów, że takie rozwiązanie jest nieobiektywne. 

Przeczytaj także: „Inwestycja w nowoczesne terapie lekowe to czysty zysk”.

Więcej materiałów z XXXIV Forum Ekonomicznego w Karpaczu po kliknięciu w poniższy baner.

 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.