
Robot da Vinci zbyt nowoczesny, jak na taryfy troglodytów. Sprzedajmy go
Jedyny w Polsce robot chirurgiczny da Vinci stoi we wrocławskim szpitalu niewykorzystany. Przez cztery lata można nim było przeprowadzić kilka tysięcy operacji, a wykonano ich zaledwie 186. Jest tak nowoczesny, że nie mieści się w siermiężnych taryfach ministerstwa i funduszu. Lepiej go sprzedać.
- Operacje z użyciem robota są małoinwazyjne. Pacjent traci mniej krwi niż przy otwartych operacjach, szybciej dochodzi do siebie. Znacznie spada ryzyko infekcji i komplikacji pooperacyjnych. Przekładnie robota da Vinci, którymi steruje chirurg, eliminują nawet najmniejsze drżenie rąk, a końcówki jego ramion potrafią poruszać się we wszystkich płaszczyznach, w większym zakresie niż ręka chirurga – pisze „Gazeta Wyborcza”.
W USA jest 2185 takich robotów, w Europie - 516, w tym m.in. 82 we Francji, w Niemczech - 72, w Wielkiej Brytanii - 44, w małej Belgii - 33, a w Czechach - 8.
W Polsce tylko jeden - w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu. W 2010 roku innowacyjne urządzenie sprowadził chirurg prof. Wojciech Witkiewicz. Wtedy wierzył, że zainicjuje rozwój chirurgii robotowej w Polsce. Dziś mówi szczerze: Przez tego robota mam same kłopoty.
Według gazety robot funkcjonuje tylko dzięki sponsorom i grantom naukowym, o które trzeba zabiegać. Ministerstwo Zdrowia wciąż nie umieściło go w koszyku świadczeń.
- To oznacza, że operacje wykonywane przy jego użyciu nie tylko nie są refundowane, ale także że polski pacjent praktycznie nie może nawet skorzystać z pomocy robota odpłatnie - zaznacza prof. Witkiewicz, dyrektor szpitala.
Nieliczni polscy pacjenci robotem da Vinci operowani są tylko w ramach badań naukowych. Przez cztery lata szpital pozyskał pieniądze tylko na 186 operacji. Robot w innych krajach Europy, gdzie uwzględnia go system ubezpieczeń zdrowotnych, rocznie wykonuje ich ponad 1000.
W USA jest 2185 takich robotów, w Europie - 516, w tym m.in. 82 we Francji, w Niemczech - 72, w Wielkiej Brytanii - 44, w małej Belgii - 33, a w Czechach - 8.
W Polsce tylko jeden - w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym we Wrocławiu. W 2010 roku innowacyjne urządzenie sprowadził chirurg prof. Wojciech Witkiewicz. Wtedy wierzył, że zainicjuje rozwój chirurgii robotowej w Polsce. Dziś mówi szczerze: Przez tego robota mam same kłopoty.
Według gazety robot funkcjonuje tylko dzięki sponsorom i grantom naukowym, o które trzeba zabiegać. Ministerstwo Zdrowia wciąż nie umieściło go w koszyku świadczeń.
- To oznacza, że operacje wykonywane przy jego użyciu nie tylko nie są refundowane, ale także że polski pacjent praktycznie nie może nawet skorzystać z pomocy robota odpłatnie - zaznacza prof. Witkiewicz, dyrektor szpitala.
Nieliczni polscy pacjenci robotem da Vinci operowani są tylko w ramach badań naukowych. Przez cztery lata szpital pozyskał pieniądze tylko na 186 operacji. Robot w innych krajach Europy, gdzie uwzględnia go system ubezpieczeń zdrowotnych, rocznie wykonuje ich ponad 1000.