
Punkty edukacyjne to za mało. Szykują się zmiany: jak namówić lekarzy do samokształcenia
Polscy lekarze uczą się na studiach, ale czy potem? Czy nie doskonaląc i uzupełniając swojej wiedzy ze studiów nie zaczynają stanowić zagrożenia dla swoich pacjentów? Jak zmusić lekarzy do tego, by nie stosowali w terapiach metod sprzed dwudziestu lat – pomysły zgłaszają i politycy, i eksperci i sami lekarze.
Politycy i eksperci coraz częściej myślą o tym, że punkty edukacyjne nie spełniają swojego zadania i powinny zostać wprowadzone inne mechanizmy potwierdzające kompetencje zawodowe lekarzy. Temat podjęli politycy i eksperci związani z sejmową komisją zdrowia. Jakie pomysły i dlaczego trzeba je wprowadzić w życie – o to zapytaliśmy w redakcyjnej sondzie. Co się szykuje w zmianach prawnych?
-Punkty edukacyjne są dobrym pomysłem, ale pytanie czy rzeczywiście ich liczba przekłada się na doświadczenie i wiedzę i ten co ma więcej punktów ma przewagę nad tym co ich nie ma – pyta prof. Mariusz Frączek z Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej św. Anny w Warszawie. – Jednak przy wprowadzaniu nowych pomysłów weryfikacyjnych pracy lekarza a w szczególności chirurga na uwadze trzeba mieć to, że może to zniechęcać do podejmowania zawodu, a chirurgów jest mało. Ma ich zachęcać do zdobywania nowych umiejętności, premiować wolę ich zdawania – dodaje.
- Lekarze w Polsce są niechętni wszelkim weryfikacjom ich umiejętności, a w USA normalne jest to, że nawet profesor medycyny staje przed koniecznością złożenia egzaminu potwierdzającego jego wiedzę medyczną co 10 lat – mówi Elżbieta Radziszewska, wicemarszałek Sejmu. –Dlaczego by nie w Polsce – pyta.
- W Polsce nie ma metody sprawdzania umiejętności lekarza, choć dobrze byłoby wierzyć, że wszyscy się szkolą – mówi Elżbieta Gelert, poseł na Sejm, członek sejmowej Komisji Zdrowia. – Wprowadzono punkty edukacyjne, aby potwierdzać umiejętności, ale nie jestem przekonana czy uczestnictwo w wystawach, czy nawet konferencjach jest adekwatne do tego o co chodziło, bo w wielu przypadkach chodzi o samo zgłoszenie a poziom konferencji, czy seminariów nie jest najlepszy. Czy wprowadzić u nas system amerykański? Tego nie wiem, ale na pewno można byłoby się pokusić o wypracowanie jakiegoś mechanizmu potwierdzającego umiejętności lekarzy, choć na pewno wszystko co nowe mogłoby budzić opór – przestrzega.
- System samych punktów edukacyjnych jest niewystarczający. Panuje w nim duża dowolność – mówi prof. Jarosław. J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. – Można powiedzieć, że w Stanach wymogi są nadmierne, ale to państwo rozgranicza także tytuł profesora klinicysty i z wiedzą teoretyczną. Wydaje się, że w Polsce można by wzorować się na systemie brytyjskim, który zakłada akredytacje szpitalna lekarzy przez dyrektora medycznego. Weryfikuje on i ilość punktów edukacyjnych i ilość zabiegów wykonywanych przez lekarza, czy też przyjmowanych chorych, co ma potem przełożenie na karierę zawodową. W Polsce o tym, czy ktoś jest dobry decyduje zbyt często ordynator a nie fakty. -Trudnością we wprowadzeniu systemu akredytacyjnego w Polsce byłoby to, że dyrektor medyczny ma często słabszą pozycję niż właśnie ordynator oddziału. W Polsce potrzebna jest jednak motywacja pozytywna i zachęty do samokształcenia się lekarzy –mówi Fedorowski.
-W Polsce mamy zły system motywacji do samokształcenia i zdobywania punktów edukacyjnych, ponieważ nie ma żadnych sankcji za to, jeśli się ich nie uzyskuje – uważa prof. Adam Dziki, chirurg, współwłaściciel szpitala w Brzezinach pod Łodzią. -Interesujące konferencje i sympozja nie przyciągają lekarzy, bo właśnie nie ma mechanizmu, który spowodowałby ich samokształcenie – dodaje.
Według naszych informacji posłowie rozważają możliwość podjęcia prac nad nowym systemem nadzorowania procesu samokształcenia lekarzy.
-Punkty edukacyjne są dobrym pomysłem, ale pytanie czy rzeczywiście ich liczba przekłada się na doświadczenie i wiedzę i ten co ma więcej punktów ma przewagę nad tym co ich nie ma – pyta prof. Mariusz Frączek z Wojewódzkiego Szpitala Chirurgii Urazowej św. Anny w Warszawie. – Jednak przy wprowadzaniu nowych pomysłów weryfikacyjnych pracy lekarza a w szczególności chirurga na uwadze trzeba mieć to, że może to zniechęcać do podejmowania zawodu, a chirurgów jest mało. Ma ich zachęcać do zdobywania nowych umiejętności, premiować wolę ich zdawania – dodaje.
- Lekarze w Polsce są niechętni wszelkim weryfikacjom ich umiejętności, a w USA normalne jest to, że nawet profesor medycyny staje przed koniecznością złożenia egzaminu potwierdzającego jego wiedzę medyczną co 10 lat – mówi Elżbieta Radziszewska, wicemarszałek Sejmu. –Dlaczego by nie w Polsce – pyta.
- W Polsce nie ma metody sprawdzania umiejętności lekarza, choć dobrze byłoby wierzyć, że wszyscy się szkolą – mówi Elżbieta Gelert, poseł na Sejm, członek sejmowej Komisji Zdrowia. – Wprowadzono punkty edukacyjne, aby potwierdzać umiejętności, ale nie jestem przekonana czy uczestnictwo w wystawach, czy nawet konferencjach jest adekwatne do tego o co chodziło, bo w wielu przypadkach chodzi o samo zgłoszenie a poziom konferencji, czy seminariów nie jest najlepszy. Czy wprowadzić u nas system amerykański? Tego nie wiem, ale na pewno można byłoby się pokusić o wypracowanie jakiegoś mechanizmu potwierdzającego umiejętności lekarzy, choć na pewno wszystko co nowe mogłoby budzić opór – przestrzega.
- System samych punktów edukacyjnych jest niewystarczający. Panuje w nim duża dowolność – mówi prof. Jarosław. J. Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali. – Można powiedzieć, że w Stanach wymogi są nadmierne, ale to państwo rozgranicza także tytuł profesora klinicysty i z wiedzą teoretyczną. Wydaje się, że w Polsce można by wzorować się na systemie brytyjskim, który zakłada akredytacje szpitalna lekarzy przez dyrektora medycznego. Weryfikuje on i ilość punktów edukacyjnych i ilość zabiegów wykonywanych przez lekarza, czy też przyjmowanych chorych, co ma potem przełożenie na karierę zawodową. W Polsce o tym, czy ktoś jest dobry decyduje zbyt często ordynator a nie fakty. -Trudnością we wprowadzeniu systemu akredytacyjnego w Polsce byłoby to, że dyrektor medyczny ma często słabszą pozycję niż właśnie ordynator oddziału. W Polsce potrzebna jest jednak motywacja pozytywna i zachęty do samokształcenia się lekarzy –mówi Fedorowski.
-W Polsce mamy zły system motywacji do samokształcenia i zdobywania punktów edukacyjnych, ponieważ nie ma żadnych sankcji za to, jeśli się ich nie uzyskuje – uważa prof. Adam Dziki, chirurg, współwłaściciel szpitala w Brzezinach pod Łodzią. -Interesujące konferencje i sympozja nie przyciągają lekarzy, bo właśnie nie ma mechanizmu, który spowodowałby ich samokształcenie – dodaje.
Według naszych informacji posłowie rozważają możliwość podjęcia prac nad nowym systemem nadzorowania procesu samokształcenia lekarzy.