
Limity na studia medyczne – słodko-gorzki sukces
Po jednej stronie są pieniądze, partykularne ambicje, także polityczne, lokalnych włodarzy. Po drugiej – jakość kształcenia przyszłych lekarzy. To słodko-gorzki sukces. To, że dwie uczelnie bez pozytywnej opinii PKA nie otrzymały limitów, jest absolutnym minimum jakościowym, jakiego należało oczekiwać.
- Dwie uczelnie bez pozytywnej opinii PKA nie zostały uwzględnione w podziale limitów miejsc na kierunki lekarskie na rok 2025/2026, zgodnie z apelem Porozumienia Rezydentów OZZL. – To absolutne minimum jakościowe, jakiego należało oczekiwać – mówi przewodniczący Sebastian Goncerz
- Jak podkreśla Goncerz, to, że uczelnie, które miały pierwotnie negatywną opinię, nawet dwa razy z rzędu, dalej funkcjonują, jest absurdem
- Goncerz przekonuje, że limity tworzone są bez rozumienia dalszych etapów kształcenia lekarza, tego, że potrzebna w tym procesie jest nie tylko deklaracja uczelni
- Zdaniem Damiana Pateckiego z Naczelnej Izby Lekarskiej, problemem systemu ochrony zdrowia w Polsce nie jest zbyt mała liczba lekarzy tylko limitowanie świadczeń po stronie Narodowego Fundusz Zdrowia i zbyt niskie kontraktowanie świadczeń
- Jak podkreśla przewodniczący Komisji Kształcenia Medycznego, coraz większe limity to efekt partykularnych interesów lokalnych baronów politycznych
- Patecki twierdzi, że standard kształcenia lekarzy w ostatnich latach był coraz bardziej luzowany aż do absurdalnej wartości
- PKA nie zawsze wydaje swoje opinie zgodnie z rzeczywistą jakością kształcenia, ale i ze zdrowym rozsądkiem
Coraz więcej
Zgodnie z rozporządzaniem ministra zdrowia z 7 sierpnia, opublikowanym dzień później w „Dzienniku Ustaw”, wszystkie uczelnie na rok 2025/2026 na kierunki lekarskie i lekarsko-dentystyczne będą mogły przyjąć w sumie 10504 studentów, w tym na jednolitych studiach magisterskich, prowadzonych w formie studiów stacjonarnych w języku polskim, limit wynosi 6880 miejsc.
Dla studentów na jednolitych studiach magisterskich niestacjonarnych w języku polskim przewidziano 1736 miejsc, natomiast na jednolitych studiach magisterskich w formie stacjonarnej lub niestacjonarnej w języku innym niż polski 1888 miejsc.
W przypadku studiów na kierunku lekarsko-dentystycznym w roku 2025/2026 limit przyjęć określono na 1441 miejsc, w tym na jednolitych studiach magisterskich stacjonarnych w języku polskim – 864 miejsca, na jednolitych studiach magisterskich prowadzonych w formie studiów niestacjonarnych w języku polskim – 286 miejsc oraz na jednolitych studiach magisterskich stacjonarnych lub niestacjonarnych w języku innym niż język polski – 291 miejsc.
Na liście 36 uczelni, którym przyznano limity przyjęć, nie znalazły się Akademia Nauk Stosowanych w Nowym Sączu i Akademia Nauk Stosowanych w Nowym Targu. Przypomnijmy, że o to, aby te uczelnie także znalazły się w gronie mogących kształcić lekarzy, mimo że otrzymały negatywną ocenę Polskiej Komisji Akredytacyjnej, wnioskował w lipcu minister nauki i szkolnictwa wyższego, przeciwko czemu protestowało Porozumienie Rezydentów OZZL.
Ostatecznie resort zdrowia przyznał o 255 miejsc więcej niż wcześniej zakładał projekt rozporządzenia. Dodatkowe miejsca otrzymały między innymi Śląski Uniwersytet Medyczny w Katowicach, Uniwersytet Rzeszowski, Katolicki Uniwersytet Lubelski im. Jana Pawła II, Akademia Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu – Akademia Nauk Stosowanych, Politechnika Wrocławska oraz Akademia WSB.
Absurdy
– To, że dwie uczelnie z negatywną oceną PKA nie zostały uwzględnione w limitach, to trochę nasz sukces, ale taki słodko-gorzki. Uważam, że to, że uczelnie z negatywną oceną Polskiej Komisji Akredytacyjnej nie otrzymały limitów, jest minimum jakościowym, jakiego należy oczekiwać. Jednak to, że uczelnie, które miały pierwotnie negatywną opinię nawet dwa razy z rzędu, dalej funkcjonują, jest dla mnie absurdem – mówi Sebastian Goncerz, przewodniczący Porozumienia Rezydentów.
Jak podkreśla, obecnie na pierwszym roku studiów kierunków lekarskich jest 10,5 tys. miejsc i liczba ta rośnie.
– Wygląda to tak, jakby ktoś tę politykę kadrową tworzył bez rozumienia dalszych etapów kształcenia lekarza. Że potrzebna w tym procesie jest nie tylko deklaracja uczelni, że może przyjąć określoną liczbę studentów na pierwszy rok, ale także logika kształcenia przyszłych lekarzy przez następnych pięć lat. Nikt nie stawia też pytania – czy nowe uczelnie mają do tego odpowiednia infrastrukturę, także szpitalną – mówi Goncerz.
– Jest też kwestia stażu. Już dzisiaj brakuje w wielu miejscach możliwości jego odbycia. Można przewidywać, że to oznacza w przyszłości próby jego zredukowania czy też w ogóle usunięcia. Rezydentura? Aktualnie, włącznie z lekarzami dentystami, jest około 30 tys. osób na szkoleniu specjalizacyjnym, które trwa pięć lat. Dodatkowo pojawia się 10 tys. osób na pierwszym roku studiów kierunku lekarskiego. Można się spodziewać, że za sześć lat będziemy mieli problem kadrowy pod kątem niewspółmiernie dużej liczby osób chętnych na szkolenie specjalizacyjne w stosunku do liczby miejsc – dodaje.
Bez dbałości o jakość
Jak podkreśla przewodniczący Porozumienia Rezydentów, obecna polityka kadrowa w zakresie kształcenia lekarzy, począwszy od studiów lekarskich, realizowana jest bez perspektywicznego planowania, bez zapewnienia w tym procesie odpowiedniej jej jakości.
– Nikt się nie zastanawia nad tym, że uczelnia, która jeszcze niedawno miała negatywną ocenę PKA, po uzyskaniu warunkowej pozytywnej oceny wnioskuje o więcej miejsc i otrzymuje dodatkowe limity „z marszu”. Nikt się nawet nie zastanowił czy skoro mają warunkowo pozytywną ocenę, nie powinny utrzymać dotychczasowej liczby miejsc do otrzymania pełnoprawnej pozytywnej oceny. Nikt też nie zbadał, czy zostały spełnione warunki w warunkowym przyznaniu miejsc – mówi Goncerz.
– Oczywiście się cieszę, że nasz apel o nieprzyznawanie limitów uczelniom bez pozytywnej opinii PKA znalazł odzwierciedlenie w rozporządzeniu dotyczącym limitów przyjęć na kierunki lekarskie, ale pozostaje duży niesmak w kontekście całego procesu kształcenia i jego jakości. Walczymy o to już od przeszło dwóch lat. Czy potrzebny jest jakiś okrągły stół w tym zakresie? Przedstawiliśmy już wiele naszych opinii, ekspertyz, były rozmowy na ten temat w resorcie, ta problematyka była tematem sejmowych komisji. Niestety ewidentnie politycznie nie ma woli ku temu, aby te kwestie znalazły rozwiązanie. Nie wolno zapominać, że uczelnie lobbują za swoim interesem, także chodzą do ministerstw i walczą swoje. Mają większą siłę przebicia niż lekarze. My się zajmujemy nie tylko jakością nauczania, ale też wieloma innymi rzeczami i robimy to w wolnym czasie. Nie mamy takiej przestrzeni, żeby cały czas tego pilnować. Uczelnie natomiast mogą zatrudnić kogoś, kto będzie zabiegał o ich interesy – podkreśla przewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
Więcej lekarzy nie naprawi systemu
Jak podkreśla Damian Patecki, przewodniczący Komisji Kształcenia Medycznego Naczelnej Izby Lekarskiej, problemem systemu ochrony zdrowia w Polsce nie jest zbyt mała liczba lekarzy tylko limitowanie świadczeń przez NFZ i zbyt niskie kontraktowanie.
– Większa liczba lekarzy nie pomoże pacjentom. Ci lekarze, którzy są, mogliby pracować więcej, ale nie mogą, bo w NFZ brakuje pieniędzy – mówi Patecki, wskazując na to, że większa liczna uczelni kształcących lekarzy, coraz większe limity, to efekt partykularnych interesów lokalnych baronów politycznych.
– Tym, na co trzeba zwrócić uwagę, jest standard kształcenia na kierunku lekarskim, który przez lata coraz bardziej był luzowany aż do absurdalnej wartości. Wydaje się, że to, co wcześniej postulowaliśmy – opieranie się na opinii PKA, prawdopodobnie było błędem. Mam obawy, że PKA nie tylko nie zawsze wydaje swoje opinie zgodnie z rzeczywistą jakością kształcenia, ale i ze zdrowym rozsądkiem – dodaje przewodniczący Komisji Kształcenia Medycznego NIL.
Lekarze sprawę komentują też na X.
‼ Uchybienia na kierunku lekarskim mają charakter rażący" - taką opinię wyraziła #PolskaKomisjaAkredytacyjna (PKA) o jakości kształcenia na niektórych uczelniach prowadzących #studiamedyczne https://t.co/0Xl7IvoGOu
— Naczelna Izba Lekarska (@NaczelnaL) August 10, 2025
Braki kadrowe, nauczyciele bez odpowiednich kwalifikacji…