
Lekarze przyjrzą się 220 tysiącom poborowych. Czy symulowanie jest nadal w modzie?
Rusza kwalifikacja wojskowa. Komisje lekarskie ocenią stan zdrowia potencjalnych poborowych do Wojska Polskiego. Kwalifikacja potrwa do 26 kwietnia i obejmie 220 tysięcy osób.
- Kwalifikacja polega na zebraniu informacji o stanie zdrowia, ustaleniu zdolności do czynnej służby wojskowej – przypomina TVP.
Kwalifikacja jest dobrą okazją do wykrycia schorzeń nie badających się wcześniej pod żadnym kątem mężczyzn. I choć nigdzie nie zapisano, że lekarze mają zwracać podczas niej uwagę na szczególne objawy – lekarze i tak zwracają. I każda kwalifikacja kończy się odesłaniem znacznego odsetka stawiających się na dodatkowe badania.
Jak wyglądała kwalifikacja do wojska w czasach PRL?
- Pożądane były świadectwa leczenia się na choroby serca, nerek, kręgosłupa czy schorzenia neurologiczne – relacjonuje portal "Ciekawostkihistoryczne.pl".
Szczególnie ceniono – ze względu na trudności z ich weryfikowaniem – choroby psychiczne. Tak zwane "żółte papiery" w większości przypadków dawały gwarancję uniknięcia poboru. Starano się je zdobyć na wszelkie sposoby.
Czy symulowanie jest nadal w modzie? Nie jest pewne. Jednym z najważniejszych powodów jest to, że wojsko polskie zrezygnowało z przymusowego poboru, a do armii idzie ten kto chce, nie kto musi.
Swoją drogą – skoro taka akcja powtarza się co roku, przydałoby się przeprowadzić przy jej okazji szereg badań skriningowych. Ale chętnych do ich przeprowadzenia… brak.
Kwalifikacja jest dobrą okazją do wykrycia schorzeń nie badających się wcześniej pod żadnym kątem mężczyzn. I choć nigdzie nie zapisano, że lekarze mają zwracać podczas niej uwagę na szczególne objawy – lekarze i tak zwracają. I każda kwalifikacja kończy się odesłaniem znacznego odsetka stawiających się na dodatkowe badania.
Jak wyglądała kwalifikacja do wojska w czasach PRL?
- Pożądane były świadectwa leczenia się na choroby serca, nerek, kręgosłupa czy schorzenia neurologiczne – relacjonuje portal "Ciekawostkihistoryczne.pl".
Szczególnie ceniono – ze względu na trudności z ich weryfikowaniem – choroby psychiczne. Tak zwane "żółte papiery" w większości przypadków dawały gwarancję uniknięcia poboru. Starano się je zdobyć na wszelkie sposoby.
Czy symulowanie jest nadal w modzie? Nie jest pewne. Jednym z najważniejszych powodów jest to, że wojsko polskie zrezygnowało z przymusowego poboru, a do armii idzie ten kto chce, nie kto musi.
Swoją drogą – skoro taka akcja powtarza się co roku, przydałoby się przeprowadzić przy jej okazji szereg badań skriningowych. Ale chętnych do ich przeprowadzenia… brak.