Lekarz może zarabiać mniej od rezydenta
Sądy nie podzielają opinii lekarzy, którzy twierdzą, że specjalista z długim stażem zawodowym powinien zarabiać więcej niż rezydent, który dopiero uczy się specjalizacji. Nie jest to bowiem przejaw dyskryminacji płacowej, jak twierdzą specjaliści.
Akcję składania pozwów do sądów pracy rozpoczął Ryszard Kijak, wiceprzewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, w "cywilu" pracownik szpitala w Białymstoku.
Jednak jego pozew (i pozwy lekarzy z innych szpitali) zostały przez sąd odrzucone.
Problem sprowadza się do tego, że lekarz specjalista negocjuje wysokość wynagrodzenia zasadniczego z pracodawcą, czyli np. szpitalem. Natomiast wysokość pensji lekarza rezydenta jest ustalona odgórnie w rozporządzeniu ministra zdrowia z 23 kwietnia 2009 r. w sprawie wysokości zasadniczego wynagrodzenia miesięcznego lekarzy i lekarzy dentystów odbywających specjalizację w ramach rezydentury (Dz.U.nr 66, poz. 60).
Sądy pracy już w trzech tego typu sprawach wypowiedziały się negatywnie. Również w czasie jednej z ostatnich rozpraw Sąd Najwyższy potwierdził taką linię orzeczniczą. Właśnie ukazało się uzasadnienie pisemne do wyroku.
Sprawa dotyczyła lekarza specjalisty I stopnia. Był on zatrudniony w szpitalu uniwersyteckim za wynagrodzeniem miesięcznym, które wynosiło 3743 zł. Z kolei rezydent w tej samej placówce zarabiał 3890 zł. Lekarz uznał to za dyskryminację płacową i domagał się 37,6 tys. zł odszkodowania.
SN wskazał, że o dyskryminacji w wynagrodzeniu można mówić dopiero wtedy, gdy pensja odbiega od zarobków innych osób wykonujących pracę jednakową lub pracę o jednakowej wartości. Przyjęcie odmiennego założenia, tj. uznanie, że niewielkie różnice w wynagrodzeniu mogą być uznane za dyskryminację, prowadziłoby do sytuacji, w której to sądy kształtowałyby siatkę płac.
- Nie można zmuszać pracodawcy, aby podwyższał pensje lekarzy specjalistów tylko dlatego, że rząd w rozporządzeniu podwyższył wynagrodzenie rezydentów - mówi „DGP“ profesor Małgorzata Gersdorf, sędzia SN.
Wzrost pensji rezydentów miał na celu zatrzymanie lekarzy w Polsce.
Jednak jego pozew (i pozwy lekarzy z innych szpitali) zostały przez sąd odrzucone.
Problem sprowadza się do tego, że lekarz specjalista negocjuje wysokość wynagrodzenia zasadniczego z pracodawcą, czyli np. szpitalem. Natomiast wysokość pensji lekarza rezydenta jest ustalona odgórnie w rozporządzeniu ministra zdrowia z 23 kwietnia 2009 r. w sprawie wysokości zasadniczego wynagrodzenia miesięcznego lekarzy i lekarzy dentystów odbywających specjalizację w ramach rezydentury (Dz.U.nr 66, poz. 60).
Sądy pracy już w trzech tego typu sprawach wypowiedziały się negatywnie. Również w czasie jednej z ostatnich rozpraw Sąd Najwyższy potwierdził taką linię orzeczniczą. Właśnie ukazało się uzasadnienie pisemne do wyroku.
Sprawa dotyczyła lekarza specjalisty I stopnia. Był on zatrudniony w szpitalu uniwersyteckim za wynagrodzeniem miesięcznym, które wynosiło 3743 zł. Z kolei rezydent w tej samej placówce zarabiał 3890 zł. Lekarz uznał to za dyskryminację płacową i domagał się 37,6 tys. zł odszkodowania.
SN wskazał, że o dyskryminacji w wynagrodzeniu można mówić dopiero wtedy, gdy pensja odbiega od zarobków innych osób wykonujących pracę jednakową lub pracę o jednakowej wartości. Przyjęcie odmiennego założenia, tj. uznanie, że niewielkie różnice w wynagrodzeniu mogą być uznane za dyskryminację, prowadziłoby do sytuacji, w której to sądy kształtowałyby siatkę płac.
- Nie można zmuszać pracodawcy, aby podwyższał pensje lekarzy specjalistów tylko dlatego, że rząd w rozporządzeniu podwyższył wynagrodzenie rezydentów - mówi „DGP“ profesor Małgorzata Gersdorf, sędzia SN.
Wzrost pensji rezydentów miał na celu zatrzymanie lekarzy w Polsce.