Kowal zawinił, a Cygana powiesili

Udostępnij:
Donald Tusk zdymisjonował Jarosława Gowina. Pretekstem była medialna bańka wokół wypowiedzi byłego już ministra sprawiedliwości o możliwym handlu zarodkami. Problemem jest to, że handel zarodkami jest tajemnicą poliszynela i intratnym biznesem.
O tym, że prawdziwym powodem odwołania konserwatywnego ministra w rządzie Tuska nie były wypowiedzi dotyczące handlu zarodkami, świadczą opinie innych polityków, którzy przyznają, że pod tym względem w Polsce panuje wolnoamerykanka.
Niedawno na temat możliwego handlu mówiła Małgorzata Kidawa-Błońska, partyjna koleżanka Gowina: „To prawda, że w Polsce dozwolone są wszelkiego rodzaju eksperymenty (…) [in vitro] w Polsce od 23 lat w ogóle bez żadnej kontroli. (…) Nie wiemy, czy nie ma handlu zarodkami, bo nikt się tym nigdy nie zajmował”. Wątpliwości w sprawie handlu zarodkami nie ma także posłanka Ruchu Palikota, lekarka z zawodu, Halina Szymiec-Raczyńska: „W tej chwili handel jest możliwy i praktykowany. Powszechną praktyką jest, że niepłodnym parom oferowane są zniżki za procedurę in vitro, jeśli zgodzą się oddać komórki jajowe do dyspozycji kliniki. Blokując naszą ustawę (…) legitymizują państwo (…) niekontrolowany, międzynarodowy handel zarodkami”. W imieniu samego premiera, fakt braku jakiegokolwiek nadzoru nad klinikami potwierdził Aleksander Sopliński z Ministerstwa Zdrowia: „Pragnę poinformować, iż minister zdrowia nie posiada kompetencji, które umożliwiłyby sprawowanie nadzoru i kontroli nad rynkiem usług z zakresu in vitro”. To jak w końcu jest: sprzedajemy zarodki? Czy nie? Oto niemal szekspirowskie pytanie.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.