Granica zarobków na kontrakcie niekonstytucyjna?
Zdaniem prawników ustalanie górnej granicy zarobków jedynie lekarzom, i to wykonującym obowiązki na podstawie jednej, konkretnej formy umowy, może budzić wątpliwości natury konstytucyjnej, w tym naruszenie zasad równości i swobody gospodarczej.
To, że konieczne będą zmiany w ustawie związanej z wynagrodzeniami medyków, resort zdrowia ostrożnie zapowiadał od dawna. Podczas ostatniego posiedzenia prezydium Trójstronnego Zespołu do spraw Ochrony Zdrowia, które odbyło się pod koniec października, padły też konkretne propozycje ze strony ministerstwa. I wzbudziły ogromne emocje – pisze portal Prawo.pl.
Duże emocje w środowisku wywołały szczególnie propozycje dotyczące umów cywilnoprawnych, które zakładają ustalenie górnej granicy zarobków medyków pracujących w takiej formie. Lekarz na kontrakcie miałoby zarabiać 36 580 zł miesięcznie, z możliwością podwyższenia do 48 000 zł w uzasadnionych przypadkach – czytamy.
Prawnicy zauważają jednak, że rozwiązanie polegające na tym, by ustalać górną granicę zarobków jedynie lekarzy, i to wykonujących obowiązki na podstawie jednej, konkretnej formy umowy, może budzić wątpliwości natury konstytucyjnej.
– Wydaje mi się, że wychodząc od regulacji konstytucyjnych, trudno byłoby obronić propozycję ustalenia górnej granicy kwoty, którą może zarobić lekarz zatrudniony na podstawie kontraktu. Myślę, że moglibyśmy rozważać potencjalne naruszenie dwóch regulacji: art. 22 konstytucji, a więc swobody wolności i działalności gospodarczej, a także art. 32, który mówi o zasadzie równości i zakazie dyskryminacji. Warto przypomnieć, że, zgodnie z ustawą zasadniczą swobodę działalności gospodarczej można ograniczyć w drodze ustawy, jeśli mamy do czynienia z ważnym interesem publicznym. Biorąc pod uwagę argumenty medyków, którzy wiedzą, jak wygląda sytuacja „od środka”, byłoby to trudne do spełnienia. Bo czy naprawdę będziemy dbali o interes publiczny, jeśli ustalimy granice zarobków w publicznej ochronie zdrowia, co ze sporym prawdopodobieństwem może skończyć się odejściem lekarzy do placówek prywatnych? – zastanawia się adwokatka Karolina Podsiadły-Gęsikowska.
Jak zaznacza ekspertka, po przeanalizowaniu sprawy pod tym kątem główny argument, a więc dobro pacjenta, może okazać się całkowicie nietrafiony. Lekarzy może bowiem po prostu w publicznej ochronie zdrowia zabraknąć.
– Dobrze wiemy, że warunki pracy w prywatnych placówkach są lepsze. Są procedury, które są zapewnione i przestrzegane, są lepsze warunki, często szersze wsparcie przełożonych. A jednak lekarze chcą pracować w podmiotach publicznych, co przeczy tezie, że zależy im tylko i wyłącznie na pieniądzach – zaznacza mec. Podsiadły-Gęsikowska.
Prawniczka podkreśla też, że ustalanie górnej granicy zarobków tylko dla jednej grupy zawodowej mogłoby wiązać się z naruszeniem zasady równości. Bo choć np. w obrębie tzw. budżetówki też są narzucane niektóre ograniczenia, tutaj mówi się o środowisku medycznym.
– Lekarze podnoszą kwestię, że przecież specjalista specjaliście nierówny, i jest to prawda. Jeden ma większą odpowiedzialność, drugi przynosi większe zyski, trzeci musi się dłużej uczyć. Ale patrząc nawet na sytuację osób wykonujących zawody medyczne, pracujących w szpitalach i podmiotach leczniczych, mających podpisane umowy z NFZ, dlaczego tylko lekarze mieliby mieć określone maksymalne wynagrodzenie? – zauważa mecenas.
Dr Anna Banaszewska, radca prawny, podkreśla, że temat jest bardzo trudny prawnie, bo z jednej strony można rozumieć argumenty o konieczności wprowadzenia limitów wynagrodzeń, ale z drugiej – rodzi to ryzyko dyskryminacji.
– Jeśli limit dotyczyłby jedynie lekarzy pracujących na kontraktach, czyli np. prowadzących działalność gospodarczą lub świadczących usługi cywilnoprawnie, a nie obejmowałby tych zatrudnionych na podstawie umowy o pracę, mogłoby to budzić wątpliwość, czy nie dochodzi do różnego traktowania podmiotów znajdujących się w podobnej sytuacji. Z drugiej strony, ważne jest, czy sytuacje te są „porównywalne” z punktu widzenia istotnej cechy, np. formy zatrudnienia, prawa do negocjacji wynagrodzenia, ryzyka przedsiębiorcy, zakresu odpowiedzialności – wyjaśnia ekspertka.
Mec. Banaszewska widzi także ryzyka związane z potencjalnym naruszeniem przepisów ustawy zasadniczej. – Z punktu widzenia zasady równości wprowadzenie limitu tylko jednej grupy i tylko w określonej formie kontraktu może być ocenione krytycznie. Musiałoby być wykazane, że istnieje racjonalne, adekwatne uzasadnienie dla takiego odróżnienia. A zatem teoretycznie takie ograniczenie byłoby możliwe wyłącznie w drodze ustawy poprzez wprowadzenie cen sztywnych za usługi medyczne dla zawodów medycznych, a nie tylko lekarzy, oraz widełek wynagrodzeń dla osób zatrudnionych w stosunku pracy – wskazuje mecenas.

