
Alkoprzyzwolenie
– Wiele problemów alkoholowych można by rozwiązać, gdyby była przychylność rządzących. Tej niestety nie ma od lat – mówi psychoterapeuta uzależnień Hanna Ostrowska-Biskot.
Około 900 tys. Polaków jest uzależnionych, kolejne 2–2,5 mln pije ryzykownie. Przeciętne spożycie to 11 litrów czystego alkoholu etylowego na osobę rocznie — więcej niż średnia unijna, czyli 9,8 l). Polska zajmuje drugie miejsce w Unii Europejskiej pod względem liczby zgonów związanych z alkoholem, to jest ponad 9 śmierci na 100 tys. mieszkańców rocznie.
Zgadza się, a od rządzących słyszymy jedynie, że coś się zrobi z alkoholem – trucizną, która krzywdzi nie tylko osoby pijące. Nie ma takiego obszaru w życiu społecznym, który nie doznawałby krzywdy z powodu osoby pijącej alkohol. To, oprócz rodzin, zakłady pracy, system opieki zdrowotnej i system ubezpieczeń. Powtarzam to, niczym mantrę, od lat, a politycy odpowiadają swoją, że... już za chwilę wszystko się zmieni – ze sklepów znikną „małpki” z wódką, alkoholu nie będzie na stacjach benzynowych, ograniczona zostanie liczba punktów sprzedających alkohol. Słyszymy o tym co roku i nic się nie zmienia.
W latach 2002–2020 spożycie alkoholu w Polsce zwiększyło się o 35 proc., a liczba punktów sprzedaży sięgnęła 490 tys. Dla porównania – zgodnie z zaleceniem WHO jeden punkt sprzedaży alkoholu powinien przypadać maksymalnie na 1500 osób, w Polsce jest 1 na 270.
Codziennie sprzedają się w Polsce trzy miliony małych buteleczek z wódką. To oznacza, że miliony „małpek” wypijanych jest przez ludzi, którzy zwykle przychodzą do pracy pod wpływem alkoholu. Nie oszukujmy się – to nie są tylko robotnicy budowlani, ale także pielęgniarki, księgowi i inni. Alkoholizm nie wybiera, jest bardzo demokratyczny.
„Małpeczki” są wszędzie – pięknie wyeksponowane i kuszące kolorowymi naklejkami.
Tyle przynajmniej dobrego, że sprzedawcy, w obawie przed konsekwencjami, nie sprzedają alkoholu małoletnim.
Powinno się podnieść wiek uprawniający do zakupu alkoholu z 18 do 21 lat. 18-letni organizm jest jeszcze za młody, za wrażliwy, żeby radzić sobie z tą trucizną – i bardziej podatny na uzależnienie.
Poza tym z tym niesprzedawaniem alkoholu małoletnim to pewna fikcja, gdyż zawsze się znajdzie jakiś pan, osiedlowy pijaczek, który w zamian za piwo kupi dzieciakom to, o co go poproszą.
Znam taką historię z Podkowy Leśnej niedaleko Warszawy, gdzie na ławeczce, wraz z innymi kompanami, bytował taki człowiek – zawsze pijany, obdarty. I ten mężczyzna wszedł w komitywę z lokalną młodzieżą, której, w zamian za korzyści materialne, kupował alkohol. Pan odmienił się wkrótce nie do poznania, gdyż zamiast w swoich łachmanach, zaczął chodzić nagle w markowych ciuchach. To były ubrania od tych młodych ludzi, z których już wyrośli. Morał z tej historyjki jest taki, że jeśli nie ograniczy się punktów handlujących wódką, nic się nie zmieni.
Ubolewam także nad tym, że zaledwie śladowa jest liczba miejscowości, które wprowadziły zakaz nocnej sprzedaży alkoholu. To jest skandal – jeśli zapragnęłabym kupić chleb o godz. 1 w nocy jestem skazana na porażkę, ale wódkę kupię bez problemu.
Cóż, trudno się temu dziwić – żyjemy w kraju, gdzie picie w pracy alkoholu jest zakazane, natomiast w ważnym miejscu, gdzie pracujący tam ludzie decydują o naszym losie, czyli w Sejmie, alkohol jest dostępny non stop. To jest – pomijając wszystko inne – po prostu niemoralne.
Jest jeszcze kwestia reklamy alkoholu, bo niby w Polsce wolno reklamować tylko piwo, propagowanie mocniejszych trunków jest zakazane, ale i tak firmy obchodzą te zakazy.
Te reklamy piwa są tak skonstruowane, że wynika z nich, iż jeśli na imprezie ma być fajnie, to musi być na niej alkohol.
Następnym oszustwem są reklamy piwa bezalkoholowego. Raz, że w piwie bezalkoholowym jest ślad alkoholu, a dwa, że jest to po prostu zachęcanie i przyzwyczajanie ludzi do sięgania po piwo, wprowadzanie w świat picia. Proszę przyjrzeć się etykietom – słowo „piwo” jest pisane wielkimi literami, a „bezalkoholowe” małymi.
Kolejny skandal to bezalkoholowe szampany, których konsumentami mają być dzieci. Przekaz – nie ma imieninek, nie ma urodzinek bez bąbelków. Te bezalkoholowe bąbelki szybko zamieniają się w procenty.
Na alkoholu nieźle się zarabia.
Kto zarabia, ten zarabia. Bardzo się irytuję, kiedy słyszę – często niestety powtarzany – argument, że gdyby przestano sprzedawać alkohol, to państwo padnie z biedy, bo z tej wódki to jest taki wielki dochód. To kolejna iluzja i bajka.
Z badań wynika, że czynny alkoholik zużywa więcej pieniędzy od państwa, aniżeli wnosi do jego budżetu – bo on chodzi na zwolnienia, bo on ma wypadki, bo jemu trzeba płacić ubezpieczenia, bo jego dzieci idą do domu dziecka...
Chciałaby pani wprowadzenia prohibicji?
Nie, ale opowiem, co usłyszałam niedawno na jednej z konferencji poświęconej zwalczaniu problemów alkoholowych od delegatki z Litwy, lekarki.
Litwini w 2011 r. zorientowali się, że śmiertelność wynikająca z pijaństwa jest tak duża, że oni po prostu za chwilę przestaną istnieć i muszą szybko coś z tym zrobić – i zrobili, natychmiast.
Po pierwsze, zlikwidowali reklamy alkoholu w każdej postaci. Po drugie – zlikwidowali sprzedaż alkoholu w małych opakowaniach. Po trzecie – zlikwidowali ileś sklepów z alkoholem.
To ostatnie zostało wykonane w bardzo pomysłowy sposób – na Litwie nie wolno sprzedawać procentów tam, gdzie jest żywność dla dzieci, a jako że jest ona wszędzie, pozostały tylko wyspecjalizowane sklepy z alkoholem.
Oprócz tego podwyższyli wiek, kiedy można samodzielnie kupić alkohol, do 20. roku życia.
To wszystko zaskuktowało tym, że błyskawicznie krzywa umieralności spadła. U nas zapewne także by się tak stało. Z danych z 2021 r. wynika, że alkohol odpowiada w Polsce za około 30 tys. zgonów rocznie.
I jeszcze dane – w 2024 r. Narodowy Fundusz Zdrowia przeznaczył niemal 994 mln zł na leczenie zatruć alkoholowych i uzależnień — o ponad 24 proc. więcej niż w 2020 r.
Są jeszcze koszty nieprzeliczalne na żadne pieniądze, na żadne tabele ani wykresy – a mianowicie krzywda, jaką osoby pijące generują, a która dotyka ich bliskich, całe otoczenie.
Koszty społeczne związane z alkoholem są, według szacunków, nawet 100 razy wyższe niż bezpośrednie koszty leczenia.
W środowiskach trzeźwiejących alkoholików krąży taki list, w którym jest napisane, że alkohol jest takim gangsterem, który jest nieścigany i absolutnie bezkarny, co chce, to robi. Zabiera dzieciom matki, ojców, zabiera firmom pracowników, zabiera narodowi wspaniałe osoby, zabiera talenty i majątki.
Często to są sprawy nie do odbudowania, bo jeśli można majątek odzyskać, to skrzywdzone przez rodziców-alkoholików dzieci nie chcą już ich znać.
80 proc. nastolatków w wieku 15–16 lat piło już alkohol, 78 proc. z nich sięga po piwo. Tymczasem z każdym rokiem opóźnienia inicjacji alkoholowej o 14 proc. maleje prawdopodobieństwo uzależnienia od alkoholu, a ryzyko nadużywania o 8 proc. – wynika to z zeszłorocznego raportu przygotowanego przez Instytut Człowieka Świadomego. Często picie rozpoczyna się w domu w wieku 10–12 lat.
Tak, a główne determinanty to rodzina, rówieśnicy i reklama.
Kilka lat temu pracowałam w Izbie Wytrzeźwień na Kolskiej w Warszawie i czasami nam przywożono dzieci, na przykład 14-letnie, pijane kompletnie. Oczywiście izba to nie miejsce dla takiego dziecka i był z tym straszny kłopot. Pierwsze, co się w takim przypadku robi, to wzywa rodziców, ale nie raz się zdarzało, że także rodzice byli pijani w trupa. Więc bezradność…
No właśnie, gdzie są rodzice?
Młodzież sobie nie wyobraża, żeby na imprezie nie było trawy do palenia i żeby nie było alkoholu. To samo dotyczy i chłopaków i dziewczyn, idą łeb w łeb z tym piciem. A rodzice? No cóż, albo sami piją, albo nie pilnują dzieci, przymykają oczy. Natomiast dzieci trzeba pilnować. Nie wyobrażam sobie, aby moja córka albo syn poszli na imprezę, a ja poszłabym spać. Nie. Trzeba czekać na dziecko także po to, żeby ono wiedziało, że po powrocie mama czy tata zapyta, jak się czuje. Niestety, dorosłym się tego nie chce.
Problem z piciem nieletnich jest tak duży, że istnieje potrzeba utworzenia specjalnego oddziału w którymś z dziecięcych szpitali psychiatrycznych na Mazowszu – ale zapewne nie tylko tam.
Widzi pani jakieś wyjście, sposób na rozwiązanie tych problemów?
Jestem przekonana, że wiele tych problemów alkoholowych można by było rozwiązać, gdyby mieć ku temu przychylność rządzących, ale tej nie ma, od dekad. Padają tylko puste deklaracje, z których nic nie wynika.
Alkowyliczanka wiceministra Koniecznego
8
stycznia 2025 r. wiceminister zdrowia Wojciech Konieczny podczas
wspólnego posiedzenia sejmowych Komisji Zdrowia oraz Gospodarki i
Rozwoju przedstawił dane dotyczące spożywania alkoholu w naszym kraju i
konsekwencji zdrowotnych z tym związanych.
– Spożywanie alkoholu
to trzeci najważniejszy czynnik ryzyka dla zdrowia ludzi – zachorowania
na ponad 200 chorób można powiązać z jego piciem. Najczęstszą przyczyną
zgonów związanych z nadużywaniem alkoholu są choroby sercowo-naczyniowe,
w tym zawały serca i udary mózgu. Etanol jest w czołówce czynników
zwiększających ryzyko nowotworów złośliwych, między innymi jamy ustnej,
gardła, krtani, piersi i wątroby – mówił wiceminister zdrowia Wojciech
Konieczny, dodając, że wykazano istotny związek między spożywaniem
alkoholu a zaburzeniami dotyczącymi zdrowia psychicznego.
Ile jest zgonów spowodowanych spożyciem alkoholu?
–
Polska jest w czołówce krajów w Unii Europejskiej o największej liczbie
zgonów spowodowanych zaburzeniami psychicznymi i zaburzeniami
zachowania związanymi z używaniem alkoholu. Wskaźnik ten w Polsce
wyniósł 7,4 na 100 tys. mieszkańców w grupie wiekowej poniżej 65. roku
życia. To dało nam trzecie miejsce w Unii Europejskiej – po Łotwie i
Słowenii – wyliczał.
– W 2021 r. liczba zgonów z powodu chorób
wątroby osiągnęła rekordową wartość 9230 zgonów, w 2020 r. Śmierci z
powodu zatruć alkoholem było 1594. W badaniu stanu zdrowia psychicznego
społeczeństwa i jego uwarunkowań oszacowano, że z zaburzeniami zdrowia
psychicznego związanymi z alkoholem kiedykolwiek w życiu zmagało się
7,3 proc. mieszkańców Polski w wieku ponad 18 lat – to jest około 2,3
mln osób – mówił Konieczny.
– Rocznie ponad 100 tys. osób jest
ofiarami przemocy domowej związanej z nadużywaniem alkoholu. Dzieci z
rodzin z problemami alkoholowymi w wieku poniżej 18. roku życia
wymagające wsparcia to około 943 tys. osób. Populacja ta stanowi 13
proc. grupy wiekowej – stwierdził.
Konieczny podkreślił, że
wartość finansowanych świadczeń związanych z leczeniem uzależnień [w
rodzaju świadczenie opieka psychiatryczna i leczenie uzależnień, w tym
świadczeń z rozpoznaniem – red.] zwiększyła się z 330 mln zł w 2020 r.
do 816 mln zł w 2023 r. To więcej o 147,5 proc. – zaalarmował.
–
Alkohol jest dziesięciokrotnie bardziej dostępny niż leki. Na jedną
aptekę lub punkt apteczny w Polsce przypada 3 tys. osób, a na jedno
miejsce, gdzie sprzedaje się alkohol – 303 osoby – wyliczał wiceminister
zdrowia, przedstawiając dane dotyczące spożywania alkoholu i
konsekwencji zdrowotnych z tym związanych.
Więcej w tekście: „Alkowyliczanka”.
Przeczytaj także: „Alkohol obok kas – pokusa dla mas”, „Uwaga rak”, „Nastolatki pod wpływem”, „Kraina wódką i mlekiem płynąca”, „Ani kropli alkoholu w ciąży” i „Co sądzimy o wódce w małych butelkach?”.