Zarzuty za corhydron

Udostępnij:
Po czterech latach śledztwa dwóch pracowników zakładu farmaceutycznego Jelfa usłyszało zarzuty w głośne j aferze corhydronowej.
Śledczy Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze chcą postawić przed sądem Marka B. - kierownika wydziału ampułek, oraz jego zastępcę Andrzeja S. Obaj usłyszeli zarzut nieumyślnego sprowadzenia zagrożenia życia lub zdrowia pacjentów. To przestępstwo jest zagrożone karą od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Według prokuratorów w kierowanym przez nich wydziale doszło do tragicznej w skutkach zamiany leków. W fiolkach, w których powinien znajdować się corhydron - lek na alergię i astmę - znajdowała się powodująca z wiotczenie mięśni, stosowana do znieczulania podczas operacji, niebezpieczna scolina. Podanie tej substancji spowodowało w kwietniu 2006 roku śmierć 75-letniego rolnika ze wsi Adamów w województwie świętokrzyskim. Niepożądane objawy wystąpiły też u 16 innych pacjentów, którym zaaplikowano scolinę, ale lekarzom udało się ich uratować.

Z zeznań setek przesłuchanych w śledztwie świadków wynika, że na wydziale ampułek łamano procedury dotyczące bezpieczeństwa przechowywania leków. Zdaniem prokuratury przy nadzorze produkcji leku pracowało zbyt mało osób, a dokumentacja była prowadzona w nieprawidłowy sposób.
- Na poszczególnych etapach produkcji nie rozliczano dokładnie liczby fiolek. Były one też niewłaściwie magazynowane. Identyczne fiolki różnych leków przechowywano bez etykiet, co doprowadziło do ich przypadkowego pomieszania - mówi Violetta Niziołek z jeleniogórskiej prokuratury.

Prokuraturze udało się odnaleźć 49 fiolek z fałszywym corhydronem. Krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych przez kilka lat przebadał ponad 60 tysięcy opakowań z podejrzanym lekiem. Niebezpieczną scolinę znaleziono w 32 z nich. Do tej liczby prokuratura dolicza lek z fiolki, która spowodowała jeden zgon, oraz 16 wypadków, w których życie pacjentów było zagrożone.

Andrzej S. i Marek B. nie przyznają się do winy. Ich obrońcy wystąpili o udostępnienie akt sprawy. Liczą one ponad tysiąc stron. Nie sposób przewidzieć, kiedy śledztwo się zakończy i sprawa trafi do sądu. Będzie to, między innymi, zależało od wniosków dowodowych, jakie złożą obrońcy pracowników Jelfy.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.