Przez limity grudzień to czas urlopu

Udostępnij:
Przyjmowanie do szpitali ograniczone do minimum, przekładanie planowanych badań i zabiegów - tak co roku w grudniu wygląda sytuacja w szpitalach. - Limity wyczerpały się praktycznie w listopadzie - mówią lekarze. I najchętniej na cały grudzień wzięliby urlopy.
- Na szczęście, w tym miesiącu są święta i ludzie sami nie mają chęci w tym terminie być w szpitalu - mówi prof. Arkadiusz Jawień, kierownik Kliniki Chirurgii Ogólnej w Szpitalu Uniwersyteckim nr 2 im. Biziela.

Przyznaje, że grudzień jest najtrudniejszym miesiącem w roku - z powodu wyczerpanych limitów wskazane jest przekładanie zabiegów.
- Tylko jak mam powiedzieć pacjentowi, który czekał kilka miesięcy na zabieg, przygotował się do niego organizując, m.in., opiekę nad dziećmi, że nie mogę go przyjąć? Przecież nie interesują go nasze umowy z NFZ, bo to ze mną staje twarzą w twarz - komentuje profesor Jawień.

55 procent przyjmowanych na jego oddział osób to pacjenci w bardzo złym stanie. - Ale skoro mamy odsyłać pacjentów niewymagających natychmiastowej opieki, którymi moglibyśmy zająć się w ciągu 1-2 dni, to efekt jest taki, że po jakimś czasie wracają oni ze stanami ostrymi, co wymaga ośmio-dziewięciodniowego leczenia, które jest oczywiście droższe - wyjaśnia prof. Jawień.

Podobnie sytuacja wygląda na urologii, gastroenterologii, chirurgii dziecięcej. - Mamy limity roczne, które praktycznie w listopadzie zostały wyczerpane. Dlatego teraz ograniczamy liczbę zabiegów do tych koniecznych, które nie mogą czekać - mówi dr n. med. Krystyna Szmytkowska, ordynator Oddziału Chirurgii Dziecięcej z Pododdziałami Urologii i Leczenia Oparzeń. Podobnie sytuacja wygląda w Szpitalu Miejskim.
- W miarę możliwości planowe zabiegi są przekładane, jednak nawet lekarz nie jest w stanie przewidzieć, czy pęcherzyk żółciowy jest już w stanie ostrym czy może jeszcze poczekać - dodaje Krzysztof Tadrzak, dyrektor Wielospecjalistycznego Szpitala Miejskiego. Tutejsza polityka to nie zamykać drzwi przed pacjentem. - Przekraczamy limity. Z jednej strony naszym zadaniem jest leczyć i możemy ponieść karę za odmówienie pomocy, a z drugiej strony ogranicza się nas limitami i karze się za ich przekroczenie - komentuje dyrektor Tadrzak.

Jak sytuacja wygląda w „Juraszu“? Według rzeczniczki lecznicy, Marty Laski, nie ma tu dodatkowych ograniczeń przyjęć chorych na obserwację, poza tymi, które wynikają z limitów.
Mariola Tuszyńska, szefowa działu skarg i wniosków kujawsko-pomorskiego NFZ, zaznacza, że o czasie przyjęcia pacjenta do szpitala decyduje lekarz. - Zdarza się, że szpital z różnych powodów musi przesunąć termin przyjęcia pacjenta, do czego ma prawo. Dlatego przy rejestracji prosimy, by pacjenci zostawiali do siebie kontakt, by można ich było o zmianach informować - mówi Mariola Tuszyńska.
- Mamy około pięciu zeszytów kolejkowych. Wydzwaniamy, informujemy pacjentów o przekładanych terminach. A w tym czasie moglibyśmy leczyć - dodaje prof. Jawień.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.