Obcinanie kolejek siekierą: zaćmę wyleczymy wtedy, gdy choroba się rozwinie

Udostępnij:
Minister zdrowia chce, by NFZ płacił za usuwanie zaćmy tylko wtedy, kiedy choroba jest już bardzo zaawansowana. Reszta chorych ma sama ponieść koszty operacji.
Okuliści szacują, że jeśli minister zdrowia nie zmieni stanowiska, to połowa z 493 tys. chorych zapisanych dziś w kolejkach do usunięcia zaćmy z nich wypadnie.

Pacjenci będą musieli iść na zabieg prywatnie albo czekać, aż choroba się u nich rozwinie.

Oficjalnie krytykować ministra nikt nie chce.

Nieoficjalnie - bez ogródek. - To tak, jakby leczyć raka dopiero wtedy, kiedy wystąpią już przerzuty. To rozwiązanie jest fatalne dla chorych, bo im później robi się operację, tym więcej jest powikłań - komentuje jeden z okulistów.

Zaćma jest jedną z najczęściej występujących chorób oczu. Polega na zmętnieniu soczewki. Chory widzi świat coraz bardziej za mgłą. Nieleczona zaćma może nawet doprowadzić do ślepoty. Dzieje się tak, kiedy zmętniała soczewka nabrzmiewa i w końcu pęka. Wzrasta wówczas ciśnienie wewnątrz gałki ocznej i dochodzi do uszkodzenia nerwu wzrokowego. To jednak zdarza się już rzadko, bo pacjentów - o ile nie są to pilne przypadki - zapisuje się do kolejki już na początkowym etapie choroby. Ponieważ czeka się na nią na ogół dwa--trzy lata, to gdy chory ma operację, zaćma jest już u niego na ogół dużo bardziej zaawansowana. Wciąż jednak zmętniała soczewka jest na tyle miękka, że można ją rozbić za pomocą ultradźwięków i usunąć, a w jej miejsce wszczepić sztuczną.

Tymczasem Amerykańskie Towarzystwo Okulistyczne rekomenduje, by zaćmę usuwać wtedy, kiedy utrudnia lub uniemożliwia choremu pracę albo codzienne funkcjonowanie. Z analizy przeprowadzonej na zlecenie Ministerstwa Zdrowia przez Agencję Oceny Technologii Medycznych wynika, że podobne zalecenia wydają towarzystwa naukowe w innych krajach.
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.