Narodowy Fundusz Zdrowia
Narodowy Fundusz Zdrowia

Nikogo nie chcemy okładać kijem

Udostępnij:

– Nie zgadzam się, aby zmiany w AOS rozpatrywać w kontekście relacji płatnik kontra realizatorzy świadczeń. Chodzi nam o to, aby z jednej strony racjonalnie gospodarować funduszami na zdrowie, a z drugiej spowodować, żeby więcej pacjentów zostało przyjętych przez lekarzy specjalistów. To priorytet, a nie wymachiwanie kijem – mówi w „Menedżerze Zdrowia” prezes NFZ Filip Nowak.

  • Czekają nas bezprecedensowe zmiany w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Przychodnie specjalistyczne, które nie przyjmą wyznaczonej liczby nowych pacjentów, dostaną mniej pieniędzy za zrealizowane świadczenia
  • Czy propozycję Narodowego Funduszu Zdrowia można uznać za kij na świadczeniodawców?
  • Kiedy zatem można oczekiwać skrócenia kolejek w AOS?
  • Ile to będzie kosztować?
  • Płatnika na to stać?
  • Publikujemy rozmowę z prezesem Narodowego Funduszu Zdrowia Filipem Nowakiem

Tekst po konferencji z 14 lutego, dotyczącej zmian w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, informujący, że przychodnie specjalistyczne, które nie przyjmą wyznaczonej liczby nowych pacjentów, dostaną mniej pieniędzy za zrealizowane świadczenia, zatytułowaliśmy „Była marchewka, będzie kij”. Przesadziliśmy?

Nie zgadzam się, aby nasze działania, zapisywane w zarządzeniach prezesa Narodowego Funduszu Zdrowia, rozpatrywać w kontekście relacji płatnik kontra realizatorzy świadczeń. To nie jest szermierka, lecz współtworzenie możliwości lepszego zaopiekowania się pacjentami w naszym systemie ochrony zdrowia. Wolałbym, abyśmy w taki sposób rozmawiali o sprawie.

To prawda, czekają nas zmiany w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Wprowadzamy je, ponieważ widzimy, że mimo zachęt finansowych oraz likwidacji limitów finansowych nie poprawiła się sytuacja pacjentów czekających na pierwszą wizytę u specjalisty. Wydajemy natomiast już trzy razy więcej pieniędzy na AOS niż w 2020 r. Skoro z danych wynika, że dotychczasowe mechanizmy nie zadziałały, wyciągamy wnioski i proponujemy zmiany. Dążymy do tego, by poradnie AOS częściej niż do tej pory obsługiwały pacjentów pierwszorazowych. Tak ustawiliśmy ten „suwak”, aby z jednej strony zwiększyć udział wizyt pierwszorazowych, ale z drugiej zachować ciągłość leczenia pacjentów, którzy są już pod opieką lekarza specjalisty. W tym pomoże nam mediana. Dla każdej specjalizacji objętej proponowanymi zmianami, na przykład kardiologii, diabetologii czy endokrynologii, będzie ona inna. Projekt zarządzenia zakłada trzy scenariusze. Jeśli poradnia osiągnie lub przekroczy medianę, otrzyma pełne wynagrodzenie. Gdy tego nie zrobi, ale w kwartale przyjmie więcej pacjentów pierwszorazowych o minimum 3 p.p., także dostanie pełną stawkę. Dopiero w trzecim wariancie, gdy poradnia nie osiągnie mediany i nie przyjmie więcej pacjentów na pierwszorazową wizytę niż zakłada minimum, wynagrodzenie zostanie obniżone. Oczywiście nie na zawsze, lecz za kwartał. To, o czym mówię, to technikalia – szczegóły, w tym wskaźniki, znalazły się w zarządzeniu.

Chodzi o to, aby z jednej strony racjonalnie gospodarować funduszami na zdrowie, a z drugiej spowodować, żeby więcej pacjentów zostało przyjętych przez lekarzy specjalistów. To priorytet, a nie – nawiązując do tytułu, o którym pan wspomniał – wymachiwanie kijem. Proponujemy premiowanie tych, którzy dbają o to, aby włączać jak najczęściej nowych pacjentów do opieki specjalistycznej. Powtórzę – naszym celem jest lepszy dostęp do porad specjalistycznych.

Kiedy zatem można oczekiwać skrócenia kolejek w AOS?

Nasza propozycja to początek nowej drogi. Ścieżka, którą podążaliśmy do tej pory, nie doprowadziła pod adres „krótsze kolejki”. Zmiany są zatem konieczne. Z analiz kolejek do specjalistycznych przychodni w latach 2018–2024 wynika bowiem, że liczba pacjentów oczekujących na świadczenie pierwszorazowe systematycznie rośnie. W 2023 r. oczekujących na pierwsze wizyty było więcej niż przed pandemią COVID-19, mimo że w lipcu 2021 r. zniesiono ograniczenia w dostępie do lekarzy specjalistów. W 2018 r. 13,6 proc. świadczeń dotyczyło pierwszorazowych pacjentów, a w 2024 r. – 18,5 proc. Dodajmy jednocześnie, że w 2018 r. wydaliśmy 4,6 mld zł na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną, a w 2024 r. aż 17,6 mld zł. To ponad trzy razy więcej, a liczba pacjentów w AOS zwiększyła się nieznacznie. Od razu zaznaczę, że nie rezygnujemy z nielimitowości w AOS, ale nieco inaczej rozkładamy akcenty. Przesuwamy „suwak”, o którym mówiłem, w stronę zwiększenia udziału pacjentów pierwszorazowych, co wcale nie oznacza pogorszenia sytuacji pacjentów, którzy wymagają dalszych konsultacji na tym poziomie opieki. Jednocześnie musimy pamiętać, że lekarz specjalista diagnozuje pacjenta, ustawia jego leczenie. Następnie takim pacjentem może zaopiekować się już lekarz POZ. Nie zawsze konieczna jest stała opieka poradni specjalistycznej. Zmiany w AOS to pierwszy krok – pewnie niejedyny potrzebny, ale ważny.

Ile to będzie kosztować?

To zależy w dużej mierze od reakcji poradni AOS na zaproponowane zmiany. Jeśli faktycznie zwiększą udział pacjentów pierwszorazowych, to szacunki mówią o kwocie od 70 do 160 mln zł rocznie.

Fundusz stać na to?

To nie zmiany dotyczące ambulatoryjnej opieki specjalistycznej są wyzwaniem, jeśli chodzi o finanse płatnika… Poza tym, podkreślę, że my i tak te pieniądze musielibyśmy wydać – tylko później – na hospitalizacje, które są droższe. Oczywiste jest bowiem to, że chory, który nie może dostać się na wizytę pierwszorazową do lekarza specjalisty, będzie szukał pomocy na przykład w szpitalu.

Przeczytaj także: „AOS po nowemu – kłopoty po staremu” i „Medycyna jednej konsultacji”.

Powyższa rozmowa to fragment wywiadu opublikowanego w „Menedżerze Zdrowia” 1/2025.

 
 
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.