Rys. JM
Rys. JM

Kasia umiera na raka. 122 osoby lubi to - taki będzie Facebook?

Udostępnij:
Facebook, przyglądając się coraz prężniej rozwijającemu się rynkowi gadżetów zdrowotnych propagowanych poprzez np. wyszukiwarki, sprawdza możliwości stworzenia platformy do kontaktu z osobami chorymi - dowiedzieli się reporterzy Reutersa. Czy jest to dodanie nowej możliwości kontaktu społecznego, czy też sprytny chwyt marketingowy, który przyniesie zyski?
Użytkownicy portalu twierdzą w większości, że to naruszenie ich sfery intymnej, kolejna ingerencja w prywatność. Zdaniem niektórych wystarczą pytania o to, jak się czują, z kim ostatnio się kochali, gdzie studiowali i kiedy byli w kinie. Są jednak i tacy, którzy uważają, że może to być zabawne, a jeszcze inni widzą możliwość uzyskania wsparcia duchowego, czy też nawet konkretnej porady medycznej, a nawet możliwości recepty na wyzdrowienie.

- Pomysł dobry raczej dla hipochondryków. Myślę, że osoby naprawdę chore nie będą się publicznie chwalić swoją chorobą no bo i nie ma się czym chwalić. Nie widzę nic fajnego w oczekiwaniu na lajka albo setny komentarz w stylu "ojej, będzie dobrze" pod postem o jakiejś poważnej chorobie. Co innego osoby, które chwalą się nawet katarem. Myślę, że u nich pomysł cieszyłby się dużym powodzeniem - napisała jedna z użykowniczek.

- Uważam, że jak najbardziej. Mówimy o dzieleniu się bólem, ale przemyśleniami, wartościami, które często ujawniają się w krytycznych sytuacjach - pisze inna.

Zdaniem ekspertów ten pomysł jest niebezpieczny, tak jak inne sieciowe niby zdrowotne rewelacje. Ludzie zbyt często sięgają po niewłaściwe informacje, które są tworzone przez marketingowców w celach zarobkowych, a z leczeniem mają niewiele wspólnego.

- Tego rodzaju zwierzenia należy pozostawić do bardziej kameralnych kontaktów - mówi dr Jacek Santorski, psycholog. - Ryzykowne jest zawierzenie systemowi społecznościowemu. Jestem raczej za stworzeniem ministerialnego systemu informacji o zdrowiu, który byłby monitorowany przez fachowców i byłby platformą hermetyczną dla pacjentów i lekarzy. Nie jestem przeciwnikiem zwierzeń, ale przestrzegam przed systemami, które zbyt agresywnie naruszają granice intymności. A system internetowy już i tak infiltruje nas za bardzo - twierdzi Santorski.

Podobnego zdania jest Lucyna Dargiewicz, przewodnicząca OZZPiP:
- Jestem przeciwna odarciu człowieka ze wszystkich jego tajemnic. Lubię ludzi i to co najbardziej mnie w nich ekscytuje to różnice. Każdy z nas jest troszeczkę enigmatyczny i w tej sferze tajemniczości mieści się też nasze zdrowie i niech tak zostanie. Mówienie publicznie o naszych dolegliwościach nie zmniejszy ich, a jedynie nas obnaży. Pozostawmy zdrowie specjalistom od zdrowia i od nich wymagajmy profesjonalizmu, a nie od FB - mówi Dargiewicz.

Jak zapewniają specjaliści Facebooka, od kilku miesięcy prowadzą rozmowy z ekspertami medycznymi. Prace zmierzają rzekomo w dwóch kierunkach, jeden to platforma do wymiany doświadczeń, drugi - aplikacje mające pomóc zapobieganiu chorobom. Obawy budzi jednak polityka portalu i prawo, bo użytkownicy na FB nie sa anonimowi i zwierzenia ze swoich dolegliwości i publiczne ich obnażanie jest niezgodne z ustawą o ochronie danych osobowych.

W niektórych niesmak nudzi myśl, że na tablicy przyjaciela pojawi się systemowa informacja "Józek właśnie zachorował na raka, pozostało mu kilka miesięcy życia", a zaraz pod nią informacja "435 osób lubi to".
 
© 2025 Termedia Sp. z o.o. All rights reserved.
Developed by Bentus.