
Aneksowanie: dla kogo piekło, dla kogo raj
To już kolejny rok, gdzie podjęto decyzję o nie przeprowadzaniu kontraktowania świadczeń zdrowotnych. Podobnie jak w roku 2014, również i teraz Narodowy Fundusz Zdrowia przygotowuje się do przeprowadzenia procedury aneksowania umów na rok 2015.
Ta niestabilność decyzyjna decydentów systemu opieki zdrowotnej, w tym zakresie prowadzi do chaosu i dezorientacji wśród świadczeniodawców już obecnych na rynku usług zdrowotnych, jak i nowych inwestorów, chcących wejść na ten rynek ze swoją ofertą usługową. Jakie skutki i reperkusje pociąga za sobą decyzja o rezygnacji z kontraktowania świadczeń i jak może ona wpłynąć na kształtowanie się rynku zdrowotnego w Polsce. Dokonajmy krótkiej analizy tego problemu.
A zatem dla kogo raj a dla kogo piekło ,,aneksowania’’?
Raj
Obecni już na rynku świadczeniodawcy usług medycznych, mogą w pewnym sensie odetchnąć z ulgą, i być zadowoleni z faktu, że nie będą musieli konkurować ponownie z innymi graczami rynku o kontrakt, co zawsze może potencjalnie skutkować utratą dotychczasowego kontraktu bądź też jego zawarciem, ale na mniej korzystnych warunkach niż dotychczas. Taka sytuacja zachęca te podmioty lecznicze do swego rodzaju marazmu i uśpienia w swoim działaniu oraz braku chęci do podejmowania jakichkolwiek ryzykownych decyzji związanych z rozwojem placówki i rozszerzaniem swoich usług na czym tracą pacjenci. Utrzymanie status quo staje się swego rodzaju strategią działania tych placówek i wyznacznikiem ich przetrwania na rynku. Jednakże stagnacja w dłuższej perspektywie prowadzi do braku rozwoju placówki i grozi jej wypadnięciem z rynku, o czym nie można zapomnieć. Najwyższa kadra kierownicza szpitali może też uspokajać się, że kontraktowanie, to może być już problem ich następców, więc po co szukać dodatkowych rodzajów ryzyk i stresów.
Czy ktoś jeszcze może zyskać na aneksowaniu usług medycznych patrząc z perspektywy funkcjonowania rynku? Odpowiedź jest jedna - nie. Wydaje się, że ta sytuacja jednak ma więcej negatywnych barw, ale większość decydentów nie dostrzega przyszłych zagrożeń, bo nie prowadzi się rzetelnych rachunków, rejestru kosztów odkładanych i niezbędnych decyzji, ale patrzy się tylko z perspektywy najbliższego roku.
Piekło
Na aneksowaniu stracą przede wszystkim pacjenci, czyli główny beneficjent usług zdrowotnych, gdyż tak naprawdę kontraktowanie świadczeń powinno być prowadzone dla niego i z myślą o nim, a nie dla świadczeniodawców i Funduszu. Pacjent jest przecież kluczowym elementem konkurencji. W prawidłowo funkcjonującym systemie zdrowotnym, to właśnie decyzja pacjenta powinna wpływać na interakcje pomiędzy świadczeniodawcami i w konsekwencji na decyzje podejmowane przez płatnika, co, do finansowania świadczeń, czego niestety nadal brak na polskim rynku usług zdrowotnych. Pacjenci w tej sytuacji zostaną pozbawieni możliwości dostępu być może do nowoczesnych i rozwojowych usług, które mogłyby być im udzielane przez nowe podmioty lecznicze, które zawarły by kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. A tymczasem pozostaje im korzystanie z usług medycznych u dotychczasowych świadczeniodawców, nie zależnie od tego czy są z tych świadczeń zadowoleni czy też nie.
Przegrani inwestorzy
Drugim wielkim przegranym są ci inwestorzy, którzy chcą wejść na rynek usług zdrowotnych a brak kontraktacji zamyka im drogę do pełnego działania. W tej sytuacji ich działalność może opierać się tylko na udzielaniu świadczeń komercyjnych, co powoduje ograniczanie oferowanego wachlarza usług tylko do tych najbardziej popytowych, w konsekwencji ograniczając rozwój i możliwość pełnego wykorzystania posiadanego potencjału sprzętowego czy kadrowego.
Ponadto należy też wziąć pod uwagę, fakt, że zarządzający szpitalami czy innymi podmiotami leczniczymi, mając przed sobą zarówno w roku 2014 jak i 2015, perspektywę kontraktowania przez poszczególne oddziały wojewódzkie NFZ, rozpoczęli przygotowywania swojej działalności pod kątem, spełnienia wymogów konkursowych, dokonując zakupu drogiego sprzętu czy aparatury medycznej, pozyskując rzadkich specjalistów, czy też dokonując kosztownych remontów infrastruktury. Wielu z nich podjęło się przeprowadzenia zmian administracyjnych związanych z dokonaniem odpowiednich wpisów do księgi rejestrowej podmiotów prowadzących działalność leczniczą w zakresie na przykład rozpoczęcia nowych działalności poradni czy oddziałów szpitalnych w placówce. Poniesione nie rzadko ogromne koszty w tym względzie zostają w tej sytuacji zmarnowane, gdyż brak kontraktu oznacza brak możliwości realizacji świadczeń i generowania przychodów.
Brak stabilności
Jak widać na powyższym przykładzie brak stabilności decyzyjnej decydentów systemu zdrowotnego prowadzi do poważnych reperkusji rynkowych, o czym nie wolno zapominać.
Niestety aneksowanie uderza także w rynkową zasadę konkurencji, która gwarantuje rozwój usług zdrowotnych w Polsce. Po raz kolejny mechanizm rynkowy zostaje zdławiony przez decydentów systemu zdrowotnego, gdzie paradoksalnie, to właśnie decydenci powinni stanowić o tym, aby ten mechanizm rynkowy pobudzać, rozwijać, chronić, a nie ograniczać. To właśnie decydenci poprzez swoje decyzje i uwarunkowania prawne powinni stanowić swego rodzaju zaproszenie dla konkurencji, a tymczasem brak zdecydowanych kroków w tym względzie prowadzi do względnie pojmowanej – tymczasowej stabilizacji.
- A zatem co będzie w przyszłości?;
- Czy w roku 2016 nadal będzie aneksowanie świadczeń zdrowotnych?;
- Czy nowe szpitale nadal zostaną bez kontraktów?;
Próżno szukać w obecnie panującym chaosie prawdziwej i zdrowej konkurencji rynkowej usług zdrowotnych. Pomimo, że są budowane nowe szpitale a te, które, już istnieją deklarują chęć rozszerzania swojej działalności, tworząc nowe oddziały czy poradnie w aspekcie braku kontraktowania, pozostaną poza systemem ubezpieczeń zdrowotnych. Dodatkowo kryteria ocen konkursowych przewidują preferowanie obecnych świadczeniodawców, co może na bardzo długi czas utrzymać obecny stan rzeczy.
Ponadto, każda zmiana reguł w trakcie gry prowadzi do chaosu i rodzi emocje oraz ,,niezdrowe’’ reakcje społeczne. Podjęta decyzja o odstąpieniu od kontraktowania i aneksowaniu świadczeń zdrowotnych, burzy już ułożony i zaplanowany w pewien sposób harmonogram funkcjonowania systemu z przewidywalnym, cyklicznym kontraktowaniem i możliwością wejścia na rynek nowych podmiotów lub możliwością zakontraktowania dodatkowych oddziałów podmiotu już funkcjonującego w publicznym systemie. Każdy szpital i podmiot leczniczy, powinien liczyć się z ryzykiem biznesowym, w aspekcie swojej działalności, jednakże decydenci systemu powinni mieć także większą świadomość z faktu, że ich decyzje mają ogromny wpływ na funkcjonowanie całego systemu zdrowotnego. Uwarunkowania świadczenia usług zmieniają się dynamicznie, a wynikające z tego tytułu ryzyka i niepewności są dodatkowe generowane przez niestabilny system alokacji zasobów finansowych, jakimi dysponuje Narodowy Fundusz Zdrowia.
Białe plamy
Nie można wykluczyć, że poszczególne oddziały wojewódzkie Narodowego Funduszu Zdrowia, w zależności od potrzeb i stwierdzonych, tzw.; białych plam na mapie świadczeń zdrowotnych, mogą ogłosić konkurs ofert na realizację właśnie tych usług – ale czy to rozwiąże piętrzące się problemy, zapewne nie.
Kontrowersji w tej kwestii jest wiele. Dlatego tak niezmiernie ważną kwestią jest wprowadzenie do polskiego systemu zdrowotnego kompleksowych zmian i reform, zmierzających do trwałego rozwoju rynku zdrowotnego zarówno publicznego jak i prywatnego. Jednym z podstawowych elementów tych zmian jest konkurencja. Dlatego bezwzględnie należy, zainicjować mechanizm zabiegania świadczeniodawców o pacjenta. Z kolei pacjent musi mieć świadomość i musi wiedzieć oraz być pewnym tego, że mając wolny wybór pomiędzy świadczeniodawcami, ale także i między wieloma płatnikami, kształtuje rynek medyczny. Płatnicy powinni posiadać mocną pozycję, która pomoże im wymusić na świadczeniodawcach konkurowanie o zawarcie kontraktu. Szpitale i inne placówki medyczne, muszą przyzwyczaić się do tego, że mogą zawierać kontrakt nie tylko z jednym płatnikiem, jakim obecnie jest Narodowy Fundusz Zdrowia, ale z wieloma na różne rodzaje umów.
Zachodzące wokół nas zmiany społeczno-ekonomiczne oraz wciąż ewoluujące potrzeby zdrowotne pacjentów, wymuszają konieczność wprowadzenia kompleksowych zmian systemu ochrony zdrowia.
Zmiany
Ministerstwo Zdrowia zapowiada wciąż trwające prace nad ustawami wprowadzającymi zmiany związane z decentralizacją Narodowego Funduszu Zdrowia i w związku z tym jak tłumaczy resort, Fundusz będzie aneksował umowy na świadczenia zdrowotne ze świadczeniodawcami, a konkursy będą przeprowadzane dopiero po wprowadzeniu reformy. Co zakładają reformy, proponowane przez ministerstwo zdrowia?. Zmiany przewidują, m.in.; że, w przypadku Narodowego Funduszu Zdrowia ma występować większa niezależność poszczególnych oddziałów regionalnych. Likwidacji ma ulec warszawska centrala Funduszu i powołany zostanie odrębny urząd, który zajmie się wyceną świadczeń zdrowotnych i oceną ich jakości. Z kolei samorządy lokalne mają decydować o kształtowaniu regionalnej polityki zdrowotnej. W kompetencjach oddziałów nie będzie już ujęta wycena świadczeń, a podmioty lecznicze będą mogły odwoływać się od decyzji oddziałów do odrębnego urzędu. Duże kontrowersje w zakresie proponowanych zmian budzi kwestia wydzielenia z ambulatoryjnej opieki specjalistycznej poradni przyszpitalnych, co umożliwi Narodowemu Funduszowi Zdrowia rozpisywanie konkursu ofert na dwie tury, gdzie w pierwszej turze kontrakty otrzymywałyby poradnie działające przy szpitalach a w drugiej turze kolejne ofertowanie będzie dedykowane dla innych podmiotów działających na rynku. Przedstawiona powyżej propozycja definicji ciągłości i kompleksowości świadczeń, może podważać zasady równego traktowania podmiotów oraz zachowania uczciwej konkurencji.
A zatem znów po raz kolejny wracamy do punktu wyjścia, czyli do konkurencji i jej zbawiennego wpływu na trwały rozwój ochrony zdrowia w Polsce. Jeśli na skutek protestów i braku wspólnie wypracowanego stanowiska nad proponowanymi zmianami reform, dojdzie do zahamowania prac przy jej wdrażaniu, to co będzie dalej?. Stagnacja, niezadowolenie i dalsza frustracja pacjentów, zahamowanie rozwoju i wyczekiwanie na lepsze jutro a w konsekwencji kolejne aneksowanie świadczeń zdrowotnych na rok 2016 i ponowna blokada konkurencji?.
Należy wyraźnie podkreślić, że prawdziwa reforma w ochronie zdrowia, nastąpi dopiero wówczas, gdy w systemie polskiej opieki zdrowotnej na stałe zagości ,,zdrowa, efektywna konkurencja’’, a w wyniku tej konkurencji zacznie się kształtować rynkowa, bardziej obiektywna wycena świadczeń zdrowotnych. Do tego czasu niestety działania reformatorskie ustawodawcy można uznać za ważne, ale nadal, niezmieniające dotychczasowej rzeczywistości i niewnoszące kluczowych zmian do systemu opieki zdrowotnej, których najbardziej wyczekują polscy pacjenci. Beneficjenci usług zdrowotnych, oczekują, że szpitale będą sukcesywnie podnosić poziom wykonywanych usług, a poprzez zakup nowoczesnego sprzętu oraz podnoszenie kwalifikacji personelu zapewnią profesjonalne podejście do pacjenta. Będą dbać o miłą obsługę i ciepły stosunek do każdej osoby chorej. Nadal jest to wizja bez pokrycia, a szpitale stają się coraz bardziej zadłużone.
A zatem dla kogo raj a dla kogo piekło ,,aneksowania’’?
Raj
Obecni już na rynku świadczeniodawcy usług medycznych, mogą w pewnym sensie odetchnąć z ulgą, i być zadowoleni z faktu, że nie będą musieli konkurować ponownie z innymi graczami rynku o kontrakt, co zawsze może potencjalnie skutkować utratą dotychczasowego kontraktu bądź też jego zawarciem, ale na mniej korzystnych warunkach niż dotychczas. Taka sytuacja zachęca te podmioty lecznicze do swego rodzaju marazmu i uśpienia w swoim działaniu oraz braku chęci do podejmowania jakichkolwiek ryzykownych decyzji związanych z rozwojem placówki i rozszerzaniem swoich usług na czym tracą pacjenci. Utrzymanie status quo staje się swego rodzaju strategią działania tych placówek i wyznacznikiem ich przetrwania na rynku. Jednakże stagnacja w dłuższej perspektywie prowadzi do braku rozwoju placówki i grozi jej wypadnięciem z rynku, o czym nie można zapomnieć. Najwyższa kadra kierownicza szpitali może też uspokajać się, że kontraktowanie, to może być już problem ich następców, więc po co szukać dodatkowych rodzajów ryzyk i stresów.
Czy ktoś jeszcze może zyskać na aneksowaniu usług medycznych patrząc z perspektywy funkcjonowania rynku? Odpowiedź jest jedna - nie. Wydaje się, że ta sytuacja jednak ma więcej negatywnych barw, ale większość decydentów nie dostrzega przyszłych zagrożeń, bo nie prowadzi się rzetelnych rachunków, rejestru kosztów odkładanych i niezbędnych decyzji, ale patrzy się tylko z perspektywy najbliższego roku.
Piekło
Na aneksowaniu stracą przede wszystkim pacjenci, czyli główny beneficjent usług zdrowotnych, gdyż tak naprawdę kontraktowanie świadczeń powinno być prowadzone dla niego i z myślą o nim, a nie dla świadczeniodawców i Funduszu. Pacjent jest przecież kluczowym elementem konkurencji. W prawidłowo funkcjonującym systemie zdrowotnym, to właśnie decyzja pacjenta powinna wpływać na interakcje pomiędzy świadczeniodawcami i w konsekwencji na decyzje podejmowane przez płatnika, co, do finansowania świadczeń, czego niestety nadal brak na polskim rynku usług zdrowotnych. Pacjenci w tej sytuacji zostaną pozbawieni możliwości dostępu być może do nowoczesnych i rozwojowych usług, które mogłyby być im udzielane przez nowe podmioty lecznicze, które zawarły by kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. A tymczasem pozostaje im korzystanie z usług medycznych u dotychczasowych świadczeniodawców, nie zależnie od tego czy są z tych świadczeń zadowoleni czy też nie.
Przegrani inwestorzy
Drugim wielkim przegranym są ci inwestorzy, którzy chcą wejść na rynek usług zdrowotnych a brak kontraktacji zamyka im drogę do pełnego działania. W tej sytuacji ich działalność może opierać się tylko na udzielaniu świadczeń komercyjnych, co powoduje ograniczanie oferowanego wachlarza usług tylko do tych najbardziej popytowych, w konsekwencji ograniczając rozwój i możliwość pełnego wykorzystania posiadanego potencjału sprzętowego czy kadrowego.
Ponadto należy też wziąć pod uwagę, fakt, że zarządzający szpitalami czy innymi podmiotami leczniczymi, mając przed sobą zarówno w roku 2014 jak i 2015, perspektywę kontraktowania przez poszczególne oddziały wojewódzkie NFZ, rozpoczęli przygotowywania swojej działalności pod kątem, spełnienia wymogów konkursowych, dokonując zakupu drogiego sprzętu czy aparatury medycznej, pozyskując rzadkich specjalistów, czy też dokonując kosztownych remontów infrastruktury. Wielu z nich podjęło się przeprowadzenia zmian administracyjnych związanych z dokonaniem odpowiednich wpisów do księgi rejestrowej podmiotów prowadzących działalność leczniczą w zakresie na przykład rozpoczęcia nowych działalności poradni czy oddziałów szpitalnych w placówce. Poniesione nie rzadko ogromne koszty w tym względzie zostają w tej sytuacji zmarnowane, gdyż brak kontraktu oznacza brak możliwości realizacji świadczeń i generowania przychodów.
Brak stabilności
Jak widać na powyższym przykładzie brak stabilności decyzyjnej decydentów systemu zdrowotnego prowadzi do poważnych reperkusji rynkowych, o czym nie wolno zapominać.
Niestety aneksowanie uderza także w rynkową zasadę konkurencji, która gwarantuje rozwój usług zdrowotnych w Polsce. Po raz kolejny mechanizm rynkowy zostaje zdławiony przez decydentów systemu zdrowotnego, gdzie paradoksalnie, to właśnie decydenci powinni stanowić o tym, aby ten mechanizm rynkowy pobudzać, rozwijać, chronić, a nie ograniczać. To właśnie decydenci poprzez swoje decyzje i uwarunkowania prawne powinni stanowić swego rodzaju zaproszenie dla konkurencji, a tymczasem brak zdecydowanych kroków w tym względzie prowadzi do względnie pojmowanej – tymczasowej stabilizacji.
- A zatem co będzie w przyszłości?;
- Czy w roku 2016 nadal będzie aneksowanie świadczeń zdrowotnych?;
- Czy nowe szpitale nadal zostaną bez kontraktów?;
Próżno szukać w obecnie panującym chaosie prawdziwej i zdrowej konkurencji rynkowej usług zdrowotnych. Pomimo, że są budowane nowe szpitale a te, które, już istnieją deklarują chęć rozszerzania swojej działalności, tworząc nowe oddziały czy poradnie w aspekcie braku kontraktowania, pozostaną poza systemem ubezpieczeń zdrowotnych. Dodatkowo kryteria ocen konkursowych przewidują preferowanie obecnych świadczeniodawców, co może na bardzo długi czas utrzymać obecny stan rzeczy.
Ponadto, każda zmiana reguł w trakcie gry prowadzi do chaosu i rodzi emocje oraz ,,niezdrowe’’ reakcje społeczne. Podjęta decyzja o odstąpieniu od kontraktowania i aneksowaniu świadczeń zdrowotnych, burzy już ułożony i zaplanowany w pewien sposób harmonogram funkcjonowania systemu z przewidywalnym, cyklicznym kontraktowaniem i możliwością wejścia na rynek nowych podmiotów lub możliwością zakontraktowania dodatkowych oddziałów podmiotu już funkcjonującego w publicznym systemie. Każdy szpital i podmiot leczniczy, powinien liczyć się z ryzykiem biznesowym, w aspekcie swojej działalności, jednakże decydenci systemu powinni mieć także większą świadomość z faktu, że ich decyzje mają ogromny wpływ na funkcjonowanie całego systemu zdrowotnego. Uwarunkowania świadczenia usług zmieniają się dynamicznie, a wynikające z tego tytułu ryzyka i niepewności są dodatkowe generowane przez niestabilny system alokacji zasobów finansowych, jakimi dysponuje Narodowy Fundusz Zdrowia.
Białe plamy
Nie można wykluczyć, że poszczególne oddziały wojewódzkie Narodowego Funduszu Zdrowia, w zależności od potrzeb i stwierdzonych, tzw.; białych plam na mapie świadczeń zdrowotnych, mogą ogłosić konkurs ofert na realizację właśnie tych usług – ale czy to rozwiąże piętrzące się problemy, zapewne nie.
Kontrowersji w tej kwestii jest wiele. Dlatego tak niezmiernie ważną kwestią jest wprowadzenie do polskiego systemu zdrowotnego kompleksowych zmian i reform, zmierzających do trwałego rozwoju rynku zdrowotnego zarówno publicznego jak i prywatnego. Jednym z podstawowych elementów tych zmian jest konkurencja. Dlatego bezwzględnie należy, zainicjować mechanizm zabiegania świadczeniodawców o pacjenta. Z kolei pacjent musi mieć świadomość i musi wiedzieć oraz być pewnym tego, że mając wolny wybór pomiędzy świadczeniodawcami, ale także i między wieloma płatnikami, kształtuje rynek medyczny. Płatnicy powinni posiadać mocną pozycję, która pomoże im wymusić na świadczeniodawcach konkurowanie o zawarcie kontraktu. Szpitale i inne placówki medyczne, muszą przyzwyczaić się do tego, że mogą zawierać kontrakt nie tylko z jednym płatnikiem, jakim obecnie jest Narodowy Fundusz Zdrowia, ale z wieloma na różne rodzaje umów.
Zachodzące wokół nas zmiany społeczno-ekonomiczne oraz wciąż ewoluujące potrzeby zdrowotne pacjentów, wymuszają konieczność wprowadzenia kompleksowych zmian systemu ochrony zdrowia.
Zmiany
Ministerstwo Zdrowia zapowiada wciąż trwające prace nad ustawami wprowadzającymi zmiany związane z decentralizacją Narodowego Funduszu Zdrowia i w związku z tym jak tłumaczy resort, Fundusz będzie aneksował umowy na świadczenia zdrowotne ze świadczeniodawcami, a konkursy będą przeprowadzane dopiero po wprowadzeniu reformy. Co zakładają reformy, proponowane przez ministerstwo zdrowia?. Zmiany przewidują, m.in.; że, w przypadku Narodowego Funduszu Zdrowia ma występować większa niezależność poszczególnych oddziałów regionalnych. Likwidacji ma ulec warszawska centrala Funduszu i powołany zostanie odrębny urząd, który zajmie się wyceną świadczeń zdrowotnych i oceną ich jakości. Z kolei samorządy lokalne mają decydować o kształtowaniu regionalnej polityki zdrowotnej. W kompetencjach oddziałów nie będzie już ujęta wycena świadczeń, a podmioty lecznicze będą mogły odwoływać się od decyzji oddziałów do odrębnego urzędu. Duże kontrowersje w zakresie proponowanych zmian budzi kwestia wydzielenia z ambulatoryjnej opieki specjalistycznej poradni przyszpitalnych, co umożliwi Narodowemu Funduszowi Zdrowia rozpisywanie konkursu ofert na dwie tury, gdzie w pierwszej turze kontrakty otrzymywałyby poradnie działające przy szpitalach a w drugiej turze kolejne ofertowanie będzie dedykowane dla innych podmiotów działających na rynku. Przedstawiona powyżej propozycja definicji ciągłości i kompleksowości świadczeń, może podważać zasady równego traktowania podmiotów oraz zachowania uczciwej konkurencji.
A zatem znów po raz kolejny wracamy do punktu wyjścia, czyli do konkurencji i jej zbawiennego wpływu na trwały rozwój ochrony zdrowia w Polsce. Jeśli na skutek protestów i braku wspólnie wypracowanego stanowiska nad proponowanymi zmianami reform, dojdzie do zahamowania prac przy jej wdrażaniu, to co będzie dalej?. Stagnacja, niezadowolenie i dalsza frustracja pacjentów, zahamowanie rozwoju i wyczekiwanie na lepsze jutro a w konsekwencji kolejne aneksowanie świadczeń zdrowotnych na rok 2016 i ponowna blokada konkurencji?.
Należy wyraźnie podkreślić, że prawdziwa reforma w ochronie zdrowia, nastąpi dopiero wówczas, gdy w systemie polskiej opieki zdrowotnej na stałe zagości ,,zdrowa, efektywna konkurencja’’, a w wyniku tej konkurencji zacznie się kształtować rynkowa, bardziej obiektywna wycena świadczeń zdrowotnych. Do tego czasu niestety działania reformatorskie ustawodawcy można uznać za ważne, ale nadal, niezmieniające dotychczasowej rzeczywistości i niewnoszące kluczowych zmian do systemu opieki zdrowotnej, których najbardziej wyczekują polscy pacjenci. Beneficjenci usług zdrowotnych, oczekują, że szpitale będą sukcesywnie podnosić poziom wykonywanych usług, a poprzez zakup nowoczesnego sprzętu oraz podnoszenie kwalifikacji personelu zapewnią profesjonalne podejście do pacjenta. Będą dbać o miłą obsługę i ciepły stosunek do każdej osoby chorej. Nadal jest to wizja bez pokrycia, a szpitale stają się coraz bardziej zadłużone.